Quantcast
Viewing all 97 articles
Browse latest View live

Największe marzenie białego mężczyzny

To marzenie jest bardzo proste. Mężczyzna stoi. Dwie kobiety (musza być dwie) klęczą z ustami na wysokości jego krocza. Są nagie. On trzyma je za włosy niczym Posejdon trójząb.

A co jest później?

Później to po prostu się pierdolą, ale w trójkącie dla mężczyzny chodzi o tą krótką chwilę. Kiedy je zdominował, podporządkował, kiedy one jednocześnie liżą to co on ma najcenniejszego. Czuje wówczas, że wygrał, pokonał innych samców, uzyskał od samic bezwarunkowa dostępność. Zdobył diamentowy paszport Polsatu.

Reszta z męskiego punktu widzenia w trójkącie jest już nieistotna.

Owszem klasyka jeszcze przewiduje wzięcie ich od tyłu (to coś w rodzaju utrwalenia wspomnień niczym na Polaroidzie, widok nagich wypiętych, kobiecych tyłków), może jeszcze jedna z nich będzie go ujeżdżać gdy druga będzie całować się z pierwszą (standardowa pozycja numer trzy), ale powiedzmy sobie szczerze, to szczegóły.

Mężczyźni słabi są w zaspokojeniu jednej kobiety a co dopiero mówić o dwóch. Bo nawet jeśli jest w formie, nawet jeśli dzięki solidnej dawce alkoholu i prezerwatywom jest znieczulony to i tak dojdzie trzy, no może cztery razy i oklapnie. A co to jest trzy razy na dwie kobiety? Przyznajcie sami. To mniej więcej tak jakby pójść do McDonaldsa aby się sponiewierać i na miejscu dostać sałatkę.

Tutaj nie mogę się opanować aby nie wtrącić mojej ulubionej historii jak to przyjaciel miał kiedyś wielkie szczęście i po zakończeniu pewnej imprezy został tylko on i dwie kobiety. Kolega był/jest artystą a jak wiadomo kobiety lubią oddawać się artystom, bo to znacznie łatwiej uzasadnić, jakiekolwiek szaleństwo, ze zrzuceniem z tyłka majtek w szczególności.

Kolega pił (bo jest artystą), one piły bo były z artystą. W pewnym momencie położył swoją dłoń tam gdzie powinien ją położyć i wszystko zagrało tak jak wielu panów odtwarza sobie w marzeniach pod prysznicem, tylko, że w tym przypadku w realu.

I kolega czując się niebywale męski, kiedy panie poświęcały sobie dużo uwagi emablował jedną z nich od tyłu. Robił to zaprawdę z wielkim zapałem, jęcząc głośno. Pani której poświęcał uwagę też jęczała głośno. A słysząc to wszystko pani która leżała na plecach również zaczęła jęczeć. I tak miło czas płynął do momentu, kiedy pies kolegi straszny kundel wskoczył na łóżko i zaczął wyć a chwilę później rzucił się lizać go po tyłku. Również z wielkim zapałem, wielkim, mokrym, szorstkim jęzorem. I tego było wtedy trochę za dużo, czar prysł. Kolega zaczął się śmiać tak bardzo że spadł z łóżka i to go rozbawiło jeszcze bardziej.

Na psa zaczął zaś od tej pory mówić: stosunek przerywany. Kobiety zaś chyba wzięły całe wydarzenie do siebie, bo od tej pory zaczęły go unikać.

Pokazuje to, że trójkąt to zazwyczaj zły pomysł. A bardzo mnie już bawi kiedy para dochodzi nagle do wniosku, że sposobem na uzdrowienie ich relacji w łóżku i dodanie niezbędnej porcji turbo jest zaproszenie tam jeszcze jednej kobiety. To tak jakby leczyć związek na krawędzi rozpadu dzieckiem.

Kobiety są zazdrosne. Zwłaszcza jeśli chodzi o przypadek gdy jedna z nich jest w stałym związku z mężczyzną.

A dlaczego on ją pocałował?

A dlaczego dłużej poklepuje ją po tyłku?

A dlaczego w ogóle dotyka jej cycków?

A dlaczego tak mu stoi na jej widok? JUŻ MNIE NIE KOCHA!! JUŻ GO NIE PODNIECAM!

Żeby nie było ten sam scenariusz jest nawet wtedy gdy dwie przyjaciółki postanowiły i dodać życiu kolorów rąbiąc po imprezie jakiegoś leszcza. Kiedy tylko leszcz z bananem na twarzy weźmie się za jedną, druga od razu zacznie rywalizować ze swoją przyjaciółką.

Dlaczego? Bo jest kobietą. Zacznie głośno i teatralnie jęczeć. Wypinać co tam ma do wypinania. Zaczepiać faceta. Prowokować. Przeszkadzać. Bo dlaczego on się dłużej zajmuje nią? Czy to oznacza, że jestem nieatrakcyjna? Czy on nie wie, że to ja tu jestem najważniejsza????

Najbezpieczniejszym trójkątem z punktu widzenia kobiety, jest układ dwóch mężczyzn i ona. Zapewnia on odpowiednią dawkę adoracji, skierowaną w jedynym słusznym kierunku czyli na nią. A emocje też są i to dość konkretne.

Jedyny minus – znajdźcie mi dwóch heteroseksualnych facetów na tyle mocnych psychicznie aby udźwignąć swoją obecność w łóżku jednocześnie i z jedną kobietą (z dwiema to już jest zupełnie inna historia).

Układem: miałem dwie na raz można się chwalić wszędzie.

A co to za opowieść kiedy mówisz: brałem ją razem ze Stefanem jednocześnie. No, wstyd i hańba. Można się tylko pocieszać, że to tak jak z z Simsami. Jeśli grałeś raz toś nie pedał.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
3313169141_194d8bb055_o
Photo by CIA DE FOTO a Creative Commons license


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Od dziewicy do dziwki

Po skończeniu liceum wyjechałam ze swojego małego miasteczka do dużego miasta, za studiami i pracą, poza tym od dziecka uczona byłam samodzielności, a wtedy była okazja by mieć ją w stu procentach.

Jakoś udawało mi się pogodzić studia z pracą, ale czegoś poza mi brakowało.

Zaczęłam spotykać się z facetami, wcześniej i to pewnie Cię zdziwi, nie bardzo się nimi interesowałam. Z pierwszym wszystko było jakieś takie szczenięce, były jakieś tam macanki ale seksu nie chciałam, jakoś w ogóle było mi obojętne czy spędzam z nim czas czy nie. Po pewnym czasie zaczęłam zauważać, że jemu zaczyna na mnie zależeć, że chyba chce związku.

Pojechaliśmy na jakąś imprezę, pamiętam że nikogo tam nie znałam a on zostawił mnie i poszedł do swoich znajomych, więc nie protestowałam jak chwilę później jego dobry kumpel wkładał mi język w usta, jak widać już wtedy miałam zadatki na zdradliwą sucz.

Jak się można domyślić znajomość zakończyła się z hukiem – nie żałowałam.

Później był następny, po kilku spotkaniach zaczął roztaczać wokół mnie cudowną wizję naszej wspólnej przyszłości. Przecież mogłam wg niego się przeprowadzić do miasta w którym mieszkał, nie musiałabym pracować, bo on miał swoją firmę i najlepiej generalnie byłoby gdybym została typową kurą domową, dbającą o dom i rodzącą mu dzieci. Nigdy nie było mi to w głowie, nie chciałam bajkowego ślubu jak większość kobiet, domku z ogródkiem i gromadki dzieci, swoją drogą dzięki mojej matce mam do nich wstręt. Także jak rozumiesz i ta znajomość musiała się zakończyć.

Czas płynął, zmieniłam prace, aż pewnego dnia pojawił się tam on – uosobienie marzeń, 99% zgodności z zamówieniem, pierwszy raz rozpłynęłam się na widok faceta. Na początku myślałam, że w ogóle mnie nie zauważa, aż dostałam wiadomość na jednym z portali społecznościowych – od niego.

Zaczęliśmy dyskutować na przeróżne tematy, wydał mi się bardzo inteligentny, zabawny, po prostu ideał. Zaczęliśmy wychodzić na piwo, jakieś imprezy ale zawsze z jego i moimi znajomymi, były jakieś tam całusy małe, ocieranie się o siebie w tańcu ale wszystko delikatnie. Wtedy jeszcze nie znałam na tyle natury męskiej by wiedzieć o co chodzi, myślałam, że może po prostu mnie szanuje, że chce powoli – szczyt naiwności co? Później nie było lepiej z naiwnością i ogólnym zauroczeniem.

Okazało się, że tak się zachowuje, ponieważ ma dziewczynę i nie potrafił się wytłumaczyć dlaczego nie wspomniał o tym wcześniej. Byłam wściekła no ale nic oczywiście mi przeszło, chciałam kontynuować tą znajomość dalej, chciałam więcej. Poszliśmy po jakimś czasie na domówkę, zrobiło się późno, byliśmy pijani, znajoma zaproponowała nocleg.

Ledwo weszliśmy do pokoju dosłownie rzucił się na mnie zdarł ubranie i wycałował całą powierzchnie erotyczną, wiedział że jestem dziewicą, chyba go to fascynowało w pewnym sensie, tym razem seksu nie było również. W krótkim czasie rozstał się z dziewczyną, a ja cieszyłam się jak idiotka, chciałam żeby był mój i do tego dążyłam, a on? Stwierdził, że chciałby układu, bo nie jest gotowy na związek.

Oczywiście się zgodziłam, bo przecież miałam swój plan i może on faktycznie musiał odsapnąć. Spotykaliśmy się częściej, szkoda że nie zauważyłam wtedy że większość czasu spędzamy w łóżku, w sumie nawet nie większość bo chyba cały który sobie poświęcaliśmy.

Miało to jakieś swoje plusy, ja zaliczyłam swój pierwszy oral obustronny, a on swój pierwszy anal jednostronny (póki co – if you know what i mean). Coraz bardziej się wkręcałam, coraz bardziej mi zależało, przyjaciółka starsza ode mnie od 7 lat, z którą poznałam się na studiach, mająca większe doświadczenie w temacie „związki z facetami” uświadomiła mi, że się zakochałam, po raz pierwszy w życiu i w tak fatalnym typie jak się okazało później.

No ale nic skakałam z motylkami w brzuchu i uśmiechem na twarzy od rana do nocy jak jakaś pieprzona optymistka, którą nigdy nie byłam. Wpadłam na genialny plan, że może skoro minęło już trochę czasu, po prostu mu o wszystkim powiem a on padnie mi do stóp i będziemy na zawsze razem. Jaka była reakcja? Sms : „Nie chcę związku, lubię Cię ale nie kocham” itd…

Byłam wtedy nad morzem pod namiotem, wyszłam i poszłam na plaże, ryczałam chyba z godzinę po czym wróciłam wyjęłam 0,5 l cytrynówki i wypiłam duszkiem, skończyło się wiadomo jak, kac podwójny. Później przez jakiś czas była między nami cisza, odezwałam się pierwsza. Byłam w totalnej rozsypce, mój bliski znajomy wylądował w psychiatryku – próba samobójcza.

Potrzebowałam wsparcia, zjawił się on, zawsze to robił zjawiał się tylko w momentach totalnego kryzysu, wiedział że to zapamiętam, że to będzie dla mnie ważne. Z resztą zawsze wiedział co i kiedy powiedzieć kobiecie by uwierzyła a on by zdobyć to czego chce. Podskórnie wyczuwał co ona chce usłyszeć i czego oczekuje, dlatego pewnie tych wszystkich komplementów nie zapomnę do końca życia…

Znowu zaczęła się ta cała karuzela i stało się – straciłam dziewictwo z nim, najlepsze jest to że miałam plan dać mu je w prezencie na jego urodziny, totalny debilizm nieprawdaż? W jego obecności niestety mózg kurczył mi się do rozmiarów fistaszka.

No i się zaczęło, gotowanie mu obiadków i spełnianie zachcianek jak raczył do mnie przyjść, miał mało czasu bo spotykał się jeszcze z innymi mówiąc mi o tym wprost, dostał już to czego chciał więc teoretycznie nie musiał się kryć i udawać, że chodzi o moją osobę, a nie tylko cycki i tyłek.

Kupowałam sterty bielizny i zabawek ero, oglądaliśmy razem porno, realizowaliśmy w łóżku każdy pomysł.

Ja miałam poniekąd swoje dp którego chciałam, a on anal ze swojej strony, swoją drogą nawet nie wiesz ilu facetów to lubi z tym, że mało który chce się przyznać. Kiedyś napisałeś, że każda kobieta ma swojego ulubionego fiuta, on był nim dla mnie.

Urządziliśmy sobie nawet trójkąt, on, moja przyjaciółka i ja. Problem w tym, że wypiliśmy bardzo dużo alkoholu, jej włączyła się dominacja, jemu opadł z sił także doszło tylko do orala i po trójkącie.  Chwilo nastała cisza, wiesz urażona męska duma.

Później w rozmowie wyszło, że mnie okłamuje i to kolejny raz, nie pamiętam w jakim temacie, ale wiem że zrobił to kolejny raz mimo że mówiłam mu, że tego nienawidzę. Wszystko się posypało i tak po kilku mc-ach wyzwisk w jego stronę, przestałam się odzywać.

On mnie już nie potrzebuje, jest w związku podobno szczęśliwym, a ja go nienawidzę i z chęcią strzeliłabym mu w twarz i kopnęła w jaja, za te wszystkie rzeczy które poniekąd przez niego zrobiłam.

Piłam dużo, zaczęłam palić, brać różne rzeczy, finalnie nie skończyłam studiów i rzucać się w ramiona innych, z tym że na żadnym z tych innych mi nie zależało i to się nadal nie zmieniło, podobno to przez problem z emocjonalnością, może. To była pierwsza część pt. jak zakochać się w egoistycznym chuju, od dziewicy do dziwki whatever.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
5799951811_c091c8e7fc_b

 

Photo by Maik a Creative Commons license


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Porno

- Niemieckie pornosy ponad wszystko! – ogłosił Marian.

- Ty znowu swoje? – Gustaw popatrzył z niesmakiem.

- A co masz do amerykańskich? – zapytałem.

- Są niewiarygodne.

- W jakim sensie?

- Jakbym maraton oglądał. Poza tym są często akcje w pupę, a ja nie lubię w pupę.

- Dziwne dopiero by było gdybyś lubił.

- Ja lubię – stwierdził niespodziewanie Krzysiek.

- Tobie i tak żadna nie da – machnął ręką Gustaw.

Zapadła cisza.

- Za to aktorki są atletyczne. Nie to co te gerdy niemieckie – podtrzymał temat JO.

- Pompowane silikonem dinozaury – prychnął Marian. – Teraz pornosy, to nie pornosy są tylko jakieś techno imprezy. Wchodzi hydraulik, widzi jakąś przechodzoną nafaszerowaną plastkiem pindę z tipsami, która mu od razu od progu robi loda. Później on ją liże, on piłuje ją, lecą w pupę. Mechanika, wyścig, popis napompowanych expanderami pał, brak owłosienia i obowiązkowy strzał na buzię.

- To w niemieckich tak nie było?

- Zdarzało się – patrzył z wyższością Marian – ale tam była też radość z seksu i naturalizm. Poza tym tam były niedomówienia i gra wyobraźni.

- Jakiej wyobraźni?

- Stary spróbuj dostrzec coś na szóstej kopii VHS odtwarzanej na analogowym telewizorze. Przy zbliżeniach to tam tylko szum i piksele występowały. A teraz HD tak, że każdego pryszcza na dupie możesz policzyć.

- To oni nie robili tego dla pieniędzy?

- Co wy wiecie o solidnym kinie – wzrok Mariana przyprawiał o dreszcze.

- A ty byś pewnie lepszy scenariusz zrobił?

- Scenariusz? Bacz na słowa. Teraz nie ma w pornosach scenariusza, teraz to jest jedynie wyexponowanie golizny i tartak 24 godzinny. NUUUDA.

- Tak?

- Wyobraźcie sobie, że dwoje nieznajomych, chłopak i dziewczyna, zwykli ludzie, jadą pociągiem, z Tczewa do Władysławowa. Najpierw na siebie dyskretnie spoglądają, w końcu on ją zagaduje, użycza chusteczkę do nosa, przedstawiają się sobie wzajemnie, czują do siebie coś głębszego, wysiadają we Władysławowie, idą nad morze za ręce i już.

- Co już?

- No już normalnie, tartak.

- A jak u nich z owłosieniem?

- No jest oczywiście!

- Przecież to jakby trochę niehigieniczne.

- Pedały – stwierdził Marian i się ulotnił.

- A Ty Marlenka co sądzisz? – zapytał JO.

- Porno to sposób na wykorzystanie i upokorzenie kobiet – stwierdziła z niesmakiem Marlenka.

- Wykorzystani i upokorzeni to są jedynie faceci, którzy tam grają. A nie słyszałem żeby ktokolwiek ujmował się w ich interesie – stwierdził JO.

-????

- Cały czas przyjmują środki na erekcję. Bo w trakcie jednego dnia zdjęciowego musi mu stanąć i z osiem razy. Spuścić się nie mogą kiedy chcą tylko cały czas na żądanie. I jeszcze zarabiają trzy razy mniej niż ich koleżanki po fachu. A to one niby są wykorzystywane!!! Co Ty na to Czarny?

- Moim zdaniem nie ma pociągu z Tczewa do Władysławowa.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
1513552113_a9d08b9bfc_o

Photo by Alessandro Capurso a Creative Commons license


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

5 największych błędów jakie popełniają faceci umawiając się z kobietami

Normalni mężczyźni marzą o blondynkach, które mają cycki wielkości melona w „Almie” i o podobnej twardości. A kończą z płaskimi jędzowatymi brunetkami i dziwią się jak to się stało.

Normalne kobiety marzą o pewnych siebie facetach, którzy wiedzą czego chcą i wiedzą jak to dostać. A kończą z pierdołowatymi kolesiami, którzy codziennie muszą zadzwonić do swojej matki, bo w końcu to ona gotuje najlepszy rosół w mieście.

Skala nieporozumień między płciami jest tak wielka, że między 25 a 40 rokiem życia ciągnie się Polska niedopukana.

Gdybym dostawał 10 zeta za każdym razem kiedy ładna kobieta opowiada mi, że nie może znaleźć normalnego faceta nie byłoby mnie z wami. Leżałbym na miękkim piasku na Oahu, patrzył we wściekłą zieleń i pił coś zimnego, marząc o kawałku polędwicy z grilla.

Błąd pierwszy. Nie będę ci mówił, ze jesteś piękna bo pewnie wszyscy ci to mówią.

Dzwoni do mnie Ufo.

- Rozmawiałem dzisiaj z modelka, piękna (Ufo podesłał zdjęcie, na którym była sukowata blondynka, płaska o długich nogach, wąskiej twarzy i wystających kościach policzkowych). I ona proszę pana powiedziała, że jej faceci nie mówią JESTES PIEKNA. Ale co słyszy od nich? – pyta Ufo. „Nie będę ci mówił, ze jesteś piękna bo pewnie wszyscy ci to mówią”. I rozumiesz – dziewczyna jest przygnębiona bo nikt jej nie prawi komplementów. Co więcej, potwierdziła, że do niej nie podchodzą faceci bo się boja podejść Generalnie wygrywam tym, ze mowie jej to co chwila – pochwalił się. A ona po prostu wiesz płynie, Bo nikt, ale to KURWA nikt jej tego nie mówi.

Rozwiązanie: To proste. Mów jej że jest piękna. Że ma wspaniałe cycki. Świetny tyłek. Że doskonale wygląda w tej kiecce. Że cię podnieca. Że chcesz żeby się rozebrała. Że chcesz zobaczyć ją nago. I wiesz co ci powiem? Zobaczysz ją.

Błąd drugi. Wygłaszasz monolog.

Jesteś bogaty? To dobrze. Ona to na pewno zauważyła. Masz dobry samochód? I tak zazwyczaj o tym czy jej się podoba czy nie zadecyduje jego kolor. Masz dobry telefon? To bez znaczenia.

Wiesz co cię doprowadzi do jej majtek? Umiejętność słuchania.

Błąd trzeci: Żałujesz 16,90 zł a wydajesz 20 na ulubioną oliwkę do pojechania na ręcznym

Nie ma nic bardziej aseksualnego jak skąpstwo. W ubiegłym roku napisałem tekst o przygodach kumpeli, która wybrała się na spotkanie z facetem bo na jego widok od razu zdejmowała zbroję. Właściwie gość miał 100 proc. zaliczenie w różnych pozycjach. Wystarczyło właściwie tylko przyjść.

„Bożenka zamówiła sałatkę. Nie chciała na pierwszej randce jeść jak krowa. Jak świnia? Mix sałat, rucola, pomidorki cherry, marchewka, papryka, cukinia, rzodkiewka, 16.90. Była tania.

Poza tym randka mogła się rozwinąć w coś lepszego – czy wspominałem że miotacz/biegacz wyglądał na takiego co ma dużego??? Bożenka biorąc pod uwagę takową okoliczność nie chciała mieć pełnego żołądka.

Biegacz/miotacz zaordynował dla siebie podwójne krewetki tygrysie, których nie było w karcie za 80 zł. Popił wodą.Niegazowaną. Bożenka chcąc go sprawdzić, zaproponowała, że zapłaci za siebie. Klasyczny test łosia. Jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź. Bo jeśli nawet ma dać za darmo, (16,90 powiedzmy szczerze w dzisiejszych czasach to nie są żadne pieniądze), niech będzie to ze świadomością, że robi to z dżentelmenem. A Bożenka była kobietą zasad. Raz z czystej złośliwości nie dała facetowi, który zabrał ją na weekend do Krakowa – nocleg w Copernicusie Likusów gdzie doba kosztowała co najmniej 800 zł – bo zamówił nie pytając ją o zdanie pokój z małżeńskim łóżkiem. Zawsze mogli go przecieżpóźniej zamienić.

Co zrobił facet? Biegacz/kopacz/lodołamacz powiedział: ja zapłacę. A na te słowa w Bożence spadły majtki. Oczywiście w przenośni. – Ja zapłacę – powiedziała dla świętego spokoju, już wyobrażając siebie dziko ujeżdżającą umięśnione ciało biegacza/kopacza/getorejda. I wtedy lodołamacz popełnił błąd, który miałgo skazać wieczorem na samotne walenie konia pod gorącym prysznicem z jego ulubioną oliwką pod ręką.

- Ja zapłacę – dopowiedział. – Ale wiesz co? Skoro chcesz się ZREWANŻOWAĆ to potrzebuje deski do krojenia.

Kobiety oczywiście są wyzwolone i w miarę upływu czasu są wyzwolone coraz bardziej. Ale uwierz mi jeśli ona dla ciebie ogoliła nogi i nie tylko nogi, naciągnęła na tyłek niewygodną bieliznę, spędziła 20 minut nakładając na swoją twarz różne substancję, które miały ją uczynić atrakcyjną i rozważa aby ci się pokazać całkowicie naga to chyba do kurwy nędzy zasługuje na 16,90?

Błąd czwarty. Nie pytaj czy jest szansa na drugie spotkanie?

Nie kurwa. Nie ma szansy. Facet nie błaga. facet nie prosi. Nie wysyłaj jej po spotkaniu 10 sms z pytaniem kiedy następne. To żenujące.

Bardziej żenująca jest tylko jeszcze jedna rzecz. Wiecie co odróżnia 20 latki od 30 latek? Większość 20 latek dostała od swoich facetów przynajmniej raz w życiu zdjęcie ich kutasa.

Nie, nie jestem w stanie tego pojąc. Nie, nigdy nie wysłałbym żadnej kobiecie zdjęcia swojego penisa. I to nie chodzi o rozmiar ani fotogeniczność(mój kutas może nie jest jak Brad Pitt, ale Clive Owen to już jak najbardziej). Być może są kobiety, które doprowadza to do absolutnego szaleństwa. Dla mnie jest to oznaka desperacji i zbyt dużej dawki youporn.

Chcesz go pokazać? Jeśli się postarasz będziesz mógł go pokazać i to wielokrotnie. A nawet ona zrobi z nim to samo co lizakiem chupa chups i to nie jest produkt placement tylko stwierdzenie faktu: jeśli będziesz miły to i ona będzie miła.

Błąd piąty: Ściemniasz.

Wielokrotnie już tutaj pisałem: żyć trzeba prosto i w zgodzie ze sobą, bo czym większą ilością melonów zaczynasz żonglować tym większe prawdopodobieństwo, że któryś spadnie ci na łeb i go porządnie rozwali.

Jeśli umawiasz się z jedną laską, umawiaj się z jedną laską. Jeśli chcesz się z kobietą tylko przespać to też jej to powiedz i to najlepiej na pierwszym spotkaniu. Zaskoczy cię jak często możesz odnieść sukces.

Kobiety ulegają prostym, popędom częściej niż ci się zdaje. Zdziwiłoby cię to, że laski które są seksbombami, które wywołują na ulicy salut przypominający paradę wojska polskiego mają seks raz na dwa, trzy miesiące. Po prostu weź jej twarz w dłonie spójrz jej w oczy nie odwracając spojrzenia jak dziki Tatar i powiedz: chcę cię zerżnąć.

Albo przygnieć ją do ściany, tak żeby nie mogła złapać tchu i powiedz: chcę cię zerżnąć.

Czy dostaniesz po ryju? Być może. Ale nawet jeśli to tylko oznaka, że byłeś za mało przekonujący.

Czasami po prostu nie wychodzi.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
4640356465_9c850c43c6_b
Photo by Courtney Carmody/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Kobiety zawsze czują się gorsze

Siedzę w kawiarni, patrzę na ładną kelnerkę, która przed momentem przyniosła mi kawę i myślę o kieliszku zimnego rieslinga.

Ale tutaj nie ma rieslinga jest tylko kawa, i na dodatek niedobra, jest też kelnerka, do której uśmiecha się każdy klient i kilku nawet już sobie wyobraża jakby było rozbierać ją z tego fartuszka i z tego co ma pod tym fartuszkiem (na razie to ma niebieski sweter z wcięciem, które jest na tyle płytkie aby nie szokować, ale na tyle głębokie aby intrygować i budzić różne skojarzenia).

A ona dobrze wie o czym oni myślą, bo już na tej planecie spędziła dużo czasu, jakieś 25 lat co najmniej i wie czego od niej mogą chcieć mężczyźni, którzy są od niej o 20 lat starsi. Zresztą dobrze również wie czego mogą od niej chcieć mężczyźni w jej wieku i pewnie za jakiś czas będzie jej tego zainteresowania brakowało.

Ja nie myślę o kelnerce, myślę, że mam coś napisać, powinienem dużo pisać, powinienem napisać dużo znaków, bo wszyscy na to czekają, czeka mój wydawca, a ja nie piszę bo kawa niedobra.

Wróć, kłamię, coś tam piszę, ale rozgrzebuję trzy rzeczy na raz pociągam kawę, która robi się zimna i fatalna, choć kelnerka przykryła ją kożuchem czarnej, sproszkowanej czekolady.

Ale  nie lubię czekolady w kawie, w tej chwili nie lubię nawet samej kawy – tak wiem marudzę.

Wsiadłbym do samochodu, przycisnął pedał gazu, pojechał z Warszawy do Łodzi, nie musi być szybko te 140 na godzinę wystarczy, ale nie pojadę, bo samochód stoi w warsztacie i wymieniają mu zderzak, nie będzie więc jazdy będzie kawiarnia.

A więc siedzę, patrzę na tą kelnerkę i myślę jak niskie poczucie własnej wartości posiadają kobiety i jak łatwo nim zachwiać.

Wystarczyłoby ją rozebrać do naga i powiedzieć dajmy na to: ale masz dziwny tyłek i nie ważne, że wszyscy, którzy do tej pory mieli okazję widzieć ten tyłek w różnych sytuacjach byli zachwyceni tym tyłkiem, nieważne że ten tyłek doprowadzał ich w górne rejony stratosfery, był czczony, pieszczony i wielbiony .

Wystarczy jedno stwierdzenie nieznajomego faceta aby pewność co do tego tyłka zachwiać.

I od tej pory nie będzie go już traktowała tak, samo, będzie na niego spoglądała podejrzliwie i każda kolejna uwaga skierowana w jego kierunku będzie budowała pokłady niepewności co do jego jakości i prawidłowości jego kształtu.

Dojdzie w końcu do sytuacji gdy zacznie go ukrywać, gdy zacznie go ubierać w rzeczy, które mają zamaskować jego wady, gdy zacznie go katować bo a nóż coś się zmieni, zacznie czytać o operacjach tyłka, o protezach tyłka, o poduszkach wszczepianych w tyłek, sprawdzi nawet ile to kosztuje.

I żeby chociaż chciała w takiej sytuacji kopnąć w dupę takiego profana.

Nie ona uczepi się wtedy tego faceta, który ją mentalnie gnoi, bo w głębi duszy czuje że właśnie na to zasługuje, że jest beznadziejna, bezwartościowa podobnie jak jej dupa.

Psychika kobiety jest zbudowana niczym pączek, jest kruchy lukier, który jest pewnością siebie, jest gruba warstwa drożdżowego ciasta – czyli wątpliwości odnośnie każdej decyzji w życiu i jest nadzienie –okrągła kula kompleksów, która jest jej jądrem.

O tym jak zeszmacić kobietę, opowiada taki stary film Romana Polańskiego „Gorzkie Gody”.

http://video.anyfiles.pl/w.jsp?id=28091&width=620&height=349&pos=0&skin=0

Jego główna bohaterka jest tancerką. Jest piękna. Po prostu. Spotyka faceta, który ją rzuca.

Ona leży w korytarzu, obejmuje go za nogi i jęczy:

- Oskar nie mogę żyć bez ciebie

- Obawiam się, że będziesz musiała – odpowiada on.

Ona krzyczy zrobię wszystko aby tylko z Tobą zostać, proszę. Wszystko.

Z offu dochodzi jego głos.

„Każdy ma w sobie coś z sadysty. I nic nie wywołuje tego bardziej, niż świadomość że ktoś jest zdany na naszą litość. Jeśli chciała żyć w piekle to uczynię go dla niej tak gorącym, że nawet ona stamtąd ucieknie. „

I on to robi.

Siedzi z dwiema atrakcyjnymi laskami. Ona na to patrzy. Wygląda jak kopciuch w kiecce typu worek na kartofle, z włosami jak 60 latka, obciętymi sekatorem i pomalowanymi na siwo.

- Właśnie podziwialiśmy twoją nową fryzurę. Susan uważa, że ci w niej do twarzy. Ja też. Kogoś mi w niej przypominasz…Już wiem. Ritę! – mówi on triumfalnie. Pijany.

- Ritę? – pyta ona. Zrozpaczona.

- Psa sąsiadów.

Ona odwraca głowę do góry. Płacze?

- Zaczekaj chwilę – mówi on. – Co to jest? Zdaje się, że masz syfa. I nos ci się świeci. Kochanie nie znam się na makijażu. ale nawet ja ukryłbym to lepiej.

I wtedy ona idzie do łazienki.

Czytałem niedawno badania odnośnie oczekiwań płacowych absolwentów studiów, jakby absolwenci mogli mieć jakiekolwiek oczekiwania poza darmowym stażem i kawą z automatu.

I w tych badaniach przeciętny facet – absolwent deklarował, że chce średnio zarabiać 2.5 tys. zł a przeciętna absolwent kobieta – 2 tys. zł.

Jakby tego było mało faceci absolwenci byli w swoich deklaracjach niezwykle rozstrzeleni. Jeden mówił 10 tys. inny tysiąc, jeszcze inny siedem tysięcy.

A kobiety?

Wszystkie mówiły 1,9 tys. 2 tys. 2,1 tys.

Kobiety zawsze czują się gorsze. Kobiecie zawsze możesz wmówić, że jest gorsza. Wiecznie będzie szukała problemów, wiecznie będzie analizować rzeczy, które nie miały miejsca, wiecznie będzie panikować.

Kiedy się jednak wkurwi, może cię bardzo zaskoczyć.

No i ma cycki. To przebija większość argumentów.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
3892622326_80e47f3b94_o

Photo by Stephan Geyer/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

3 proste kłamstwa, które rozpieprzają ci życie

W 1994 roku, czyli 20 lat temu Henry Rollins nagrał piosenkę „Liar” (Kłamca).

Opowiada ona o facecie, który umawia się z kobietą. Ona w jego towarzystwie czuje się pieprzoną księżniczką. On mówi jej wszystko co chciałaby usłyszeć. Że jest piękna. Że mu zależy. Że ją kocha. Że jest najważniejsza na świecie. Że nigdy nie spotkał nikogo podobnego. Że chce ją przycisnąć do ściany, zrywając majtki, a później zerżnąć na łóżku pełnym płatków róż (moja swobodna interpretacja).

Tyle, że on jest kłamcą. Bo, na końcu czeka ją tylko ból. I kopnięcie w dupę.

Znacie to prawda?

I don’t know why I feel the need to lie/ Nie wiem dlaczego, ale muszę kłamać

And cause you so much pain/ I sprawiać ci potworny ból

Maybe it’s something inside/ Może to coś we mnie?

Maybe it’s something I can’t explain/A może coś czego nie potrafię wytłumaczyć?

Cause all I do./ Wszystko co robię (w domyśle dziwko)

Is mess you up and lie to you. Robię po to aby rozpieprzyć cię i kłamać ci

I’m a liar/Jestem kłamcą

Oh, I am a liar / O tak, jestem kłamcą

Nasze życie składa się z wielu kłamstw, które opowiadamy innym osobom.

Kłamiemy bo boimy się powiedzieć prawdę. Bo nie chcemy sprawić przykrości. Bo się litujemy. Bo się wstydzimy. Bo nienawidzimy, bo to się nam opłaci.

„To tylko koleżanka, nic mnie z nią nie łączy.” Rżnę ją ale się jej wstydzę.

„Wsadzę tylko kawałek.” Do końca i wyjmę i jeszcze raz wsadzę. I będę to powtarzał, aż się spuszczę.

„Tak, pański samochód będzie gotowy na piątek.” Ha, ha, ha ALE JESTEŚ FRAJEREM.

O ile oszukiwanie innych idzie nam zazwyczaj bezboleśnie tak prawdziwe mistrzostwo osiągamy w oszukiwaniu samych siebie.

Mistrzostwo, bo sami od razu wierzymy w swoje kłamstwa. A nawet jeśli na początku wiemy, że coś spieprzyliśmy, szybko znajdujemy dla siebie usprawiedliwienia.

 1. Jeśli tylko taka dziewczyna/taki facet byłby ze mną moje życie byłoby zupełnie inne

To ta sama kategoria kłamstwa co:

„Zrobię to jutro.” Nie, nie zrobisz.

„Wiem co robię.” Nie, nie wiesz.

Twoje życie nie stanie się inne przez to, że wsadzisz swoją fujarę między inne uda, ewentualnie w wariancie żeńskim jeśli zanurkujesz między inne męskie uda.

To że masz piękną kobietę/przystojnego mężczyznę u boku, to że masz drogi samochód, to że stać cię na drogie wakacje, nie oznacza że jakość twojego życia poszła do góry. Znam wielu bogatych ludzi, dużo bogatszych ode mnie którzy są nieszczęśliwi. Znam wiele pięknych kobiet, które nie mogą znaleźć faceta

Łatwo jest przenosić wszystko na innych, uzależniać swoje życie od innych, zwalać coś na innych, łatwo jest oceniać, krytykować, dużo łatwiej niż zająć się sobą.  

Żaden mężczyzna, żadna kobieta nie sprawi że twoje życie zacznie się układać. To możesz zrobić tylko sama/sam.

2. On/ona się zmieni

Słyszę to często. A jeszcze częściej w wariancie: w wariancie co zrobić aby on/ona się zmienił?

Pewna 20 parolatka pisze do mnie o swoim noworocznym postanowieniu. Chce nauczyć swojego starszego o sześć lat faceta „seksu takiego, jaki i mnie będzie odpowiadał. Lubię od tyłu i tak robimy, żadne nie ma z tym oporu. Lubię mu ssać, nawet uwielbiam. Nie mam problemu z różnymi pozycjami. Podnieca mnie ciało mojego partnera, jego penis, uwielbiam, gdy jest wulgarny. Ale wszystko psuje się, gdy idziemy do łóżka (najczęściej ja już leżę a on wraca spod prysznica), a on wypowiada wtedy   coś w rodzaju „ruchasz się?”. I wtedy choćbym była maksymalnie podniecona – czar pryska. Zapytasz pewnie czy mu mówiła – TAK, NIE RAZ. Nie skutkuje.

Nie skutkuje też, gdy mówię co chcę, jakich pieszczot oczekuję. On nie dotyka, nie całuje moich piersi, a gdy mu mówię, że tego chcę, on je po prostu… tarmosi chwilę, co przypomina bardziej wyrabianie ciasta drożdżowego niż grę wstępną.

Robię mu loda, jemu stoi, jest całkiem miło, ale ja nie jestem jeszcze podniecona – mówię: chcę byś mnie pieścił ustami. Jego mina wtedy jest taka, jakbym powiedziała: będzie ciastko, ale najpierw zjedź gulasz z żołądków. I znów czar pryska, bo on robi bez entuzjazmu, a ja to czuję.

Próbowałam wszystko podkręcić: gadżety, bielizna (on nawet nie zauważa jej, po prostu mówi: po co się ubrałaś?), nawet porno! Naczytałam się poradników, nasłuchałam psychologów. Na wspomnienie seksuologa się obraził i zasugerował, że chyba chcę za dużo od niego i mam rozbujałe libido., więc poszłam sama, ukrywając to przed nim. Ale nie pomogło, bo lekarz nie wyleczy pacjenta, którego nie widzi. Były kolacje, wino, on nie reagował. „

On się nie zmieni. Podobnie jak i Ty się nie zmienisz. Oczywiście możesz po pewnym czasie awanturami, krzykiem, płaczem albo perswazją wymusić na nim żeby nie mówił: „ruchasz się”. Albo żeby nieco dłużej pościskał cię po cyckach. Albo je polizał. Albo włożył między nie kilka rzeczy. Albo – może ci się to uda -dał ci w odpowiednim momencie klapsa.

Ale nigdy nie będzie tak, że z absolutnym zapałem i przyjemnością będzie starał się robić wszystko abyś doszła.

Musisz to zaakceptować: masz faceta, który nie zaspokaja cię w łóżku tak jakbyś chciała. Pytanie brzmi czy jesteś w stanie się tym pogodzić? Czy w tym wszystkim co ci daje poza łóżkiem jest na tyle fajny aby z nim być?

Jeśli tak, to pracuj nad nim, ale ze świadomością, że nie będzie to w 100 proc. to czego chcesz tylko może w 15 proc..

Ta zasada: zaakceptuj, a dopiero później to zmieniaj dotyczy całego naszego życia.

Najpierw akceptuję to co jest. Akceptuje siebie, rozumiem jaka jest rzeczywistość. Potem patrzę co chcę zmienić. I dlaczego chcę to zmienić.

3. On/ona mnie kocha, tylko nie potrafi tego powiedzieć

Nikt nas nie uszy w szkole jak odnajdywać się w relacji z kimś. Owszem jest trochę religii z zapłodnieniem przez niepokalane poczęcie, jest Romeo i Julia, którzy uczą, że na koniec związku obie strony powinny popełnić samobójstwo.

Są też na zajęciach pozalekcyjnych pornole gdzie hydraulik przychodzi do silikonowej blondynki mówiąc: przyszedłem pani przepchać rurę? A ona my wtedy odpowiada: czy mogę zapłacić w naturze?

Podstawowej rzeczy, której nie uczą nasze szkoły jest szacunek do samego siebie.

Jeśli nie szanujesz siebie, ludzie nie będą cię szanować.

Jeśli ktoś cię nie będzie szanował, nie będzie cię kochać.

Jeśli ktoś nie mówi, że cię kocha, to nie dlatego że tego że jest taki twardy/a tylko dlatego, że tego nie czuje. Tyle. A jest z Tobą bo jest mu/jej wygodnie. Bo Jest ugotowane, uprasowane, posprzątane i laga jak trzeba też oporządzona.

Kiedy znajdzie kogoś lepszego po prostu odejdzie.

PS. To, że mówi, że kocha też nie oznacza, że kocha, ale to temat na całkiem inną notkę.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
8037205589_f45389a5df_b

Photo by [Daniela Brown Photography]/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Czy będę potrafiła być z gościem, który nie robi mi minety?

Tak czytam i czytam i naczytać się nie mogę. Jak to jest możliwe, że nikt bez seksu żyć nie może, a wszyscy tacy kurwa niedoruchani?

To ja może od początku. Urodziłam się i mieszkam w Warszawie. Mając lat 15 straciłam wianek i po 10 latach patrzę choćby na ten blog i zapytuję- jak to? To nie ma już kobiet, dla mężczyzn, które polecą na seks, a nie na kasę? Dokładniej rzecz ujmując- czytam właśnie list pewnego zdesperowanego jegomościa, który twierdzi, że nic już- tylko blachary, dziwki i kurwy zostały na tym świecie. Każda by tylko do portfela zaglądała, zajmowała się swoimi sprawami i te rzeczy.

To ja powiem tak- jestem cholernie dobrze wyglądającą laską. Nie żadne magazyny- mam korzenie w Czechach, mam zabójczą talię, ale modelką nigdy nie będę. Oczy brązowe a włosy blond. Wysoka, z dużym tyłkiem i cyckami, ale z tych sterczących (wiem, ja też wolałabym trochę wiszące i w tym, z moim panem, się zgadzamy).

Jestem z Warszawy, ktoś pewnie powiedziałby z dobrego domu- ja sądzę, że raczej pojebanego. To jednak nie ma żadnego znaczenia.
Od dawna celowałam w chłopców starszych, bo i starszego o 9 lat mam brata. Tak po prostu wyszło, wychował mnie na łonie(!) swoich znajomych. Od zawsze traciłam dla panów głowę (a wyglądało to zazwyczaj tak, że chciałam ich po prostu mieć w sobie). Złamano mi przy tym serce dwukrotnie.

Ja złamałam sporo, czy też wszystkie pozostałe, ale tylko dlatego, że nie czułam tego czegoś. Wiem, że nie ma to żadnego znaczenia, ale jednak dla mnie ma- zawsze robiłam to wyłącznie higienicznie (na tyle ile się da) i ze zrozumieniem.

A teraz do rzeczy- żyję sobie spokojnie z 8 lat starszym facetem, z dalekiej północy. Poznaliśmy się 2 lata temu, przez znajomych. Niespecjalnie się sobie spodobaliśmy. On myślał, że ja jestem jakąś tam kolejną siksą, a ja- że on jest nudziarzem i sztywniakiem.

Chyba nigdy nie wyglądałam tak dobrze, jak wtedy (47kg/170cm + zajebista twarz i wszystko), a on chyba jeszcze nigdy nie potrzebował tak bardzo do kogoś się przyssać. Jak się okazało tego samego wieczoru- on mieszkał z dziewczyną, a ja po koszmarnym rozstaniu (ok, rok wcześniej, ale byliśmy zaręczeni) wcale nie miałam ochoty mieszać się w takie dramaty. Mimo to- nie zważając na moje uniki, raczej upijając się coraz dosadniej- poszedł za mną do palarni i tam objął mnie i pocałował tak jak mężczyzna powinien. Ja wyszłam, on za mną, a ja mu na to ze śmiechem na ustach „ i co teraz?
Zabierzesz mnie do łóżka swojej polskiej dziewczyny?”. A on, jak na filmach, wziął mnie za rękę i zaprowadził całe 50 metrów do hotelu Bristol.

Dzisiaj- żyjemy sobie w dużym, fajnym mieszkaniu, mamy psa. Zwiedziłam z nim pół świata. Do tego doszło mi kilka kilo (aborcja, hormony „po”, w chuj zajebistego żarcia i alkohol do imprezowania). Byłabym dla siebie uprzejma sądząc, że dalej jednak wcisnę się w to 36. Ale nic- jemu też weszło w brzuszek i zdaje się być szczęśliwy z tego powodu.

Ale. Wbrew pozorom, mimo wszystkich nienawistnych- nie piszę po to, żeby wzbudzać zazdrość i rozgoryczenie. Bo tak naprawdę, jeśli ktoś już kiedyś żył w dostatku, jeśli już zobaczył pół świata i miał psa- moja historia wzbudzać może tylko uprzejmą obojętność (jak kiedyś powiedziała mi moja pierwsza miłość. Ile ja bym dała żeby… Ale nie o tym była mowa).

Historia zaczyna się tam, gdzie zachodzą zasłony naszego fajnego mieszkania. A brzmi ona tak- od ponad roku nie było nam w łóżku dobrze. Czy raczej mnie. Jemu jest cudownie. Pamiętam pewien poranek w hotelu Mercure – to musiała być, nie wiem?, nasza 10ta „randka”, kiedy to mój luby wyznał, że on nie jest „so much into sex”. ZAWSZE miałam libido jak stąd do Otwocka, ale pomyślałam- kocham drania, a w dodatku będąc singielką kupiłam sobie taki wypasiony wibrator za krocie. Damy radę.

Za dwa tygodnie właśnie byliśmy w Powiększeniu i zamawialiśmy kamikaze. Upierałam się, że wypiję swoje szybciej niż on. Zakład. Ja na to, że zakład o oral (może to ściema, ale nie sądzę- mój luby wyznał mi że nikt nigdy nie był w stanie tak mu dogodzić ustami jak ja. Nigdy.

A z tego co kiedyś po pijaku wyznał, po niemałych podchodach, przespał się z ponad 40 – stoma laskami. Ja na ten przykład z 12 facetami. Lasek nie wliczam. I słyszałam podobne opinie za każdym razem… . Jego koledzy do dziś rzucają mi jednoznaczne żarciki w tej kwestii). Na to on przegrał i natychmiast wypalił, że on nie bardzo lubi. W sensie lizać kobiety. Że nigdy nie lubił i chyba już nie polubi.

Zrobię z siebie anonimową idiotkę i wyznam – siedziałam w tym jebanym Powiększeniu, muzyka napierdalała, on się uśmiachał, a ja myślałam „ czy będę potrafiła być z gościem, który nie robi mi minety? Czy będę potrafiła przetrwać bez ssania, lizania, całowania i całej tej reszty?” Tamtej nocy wróciłam do domu. I myślałam, i myślałam. I doszłam do wniosku, jak ta głupia pizda, że jasne, że dam radę. Lubię robić loda. STRASZNIE mnie to podnieca. Tak było, jest, i będzie. Nie przestanę dlatego, że ktoś nie lubi mnie wylizywać. Bo w sumie, umówmy się- niewielu facetów i tak potrafi. Strata niewielka.

A dzisiaj. Mieszkamy razem dwa lata. Uprawiamy seks raz na tydzień. Z czego co drugi należy wymazać, bo albo po pijaku po imprezie (i nic nie czuję), albo pozostaję rozpalona i wiecznie niezaspokojona. Nie, nie przez cholerną minetę, ale tak w ogóle. Osobiście mogłabym się bzykać trzy razy dziennie. Osobiście mogłabym wyprawiać wszystkie świństwa tego świata, a pewnie jestem bliska odhaczenia każdej pozycji z tej listy.

I wiecie co kochani czytelnicy? Oddałabym swoje cudne życie, swoje cudne mieszkanie, swoją pracę , kurwa, nawet mojego cudnego psa!, żeby móc się pieprzyć na co dzień. Wolałabym być z każdym innym facetem, bez grosza, bez pracy (a ci stanowią znaczą ilość procentową wśród moich byłych). Byleby tylko zostać wyruchaną choćby co drugi, trzeci dzień.

Mój luby nie potrzebuje tyle seksu. Nie jest gejem. Ma sprawność jak ogier. Ale nie ma potrzeby. I na początku brał mnie jak (tu się zamyślam, myślę o pieprzących się zwierzątkach) no nie wiem, jak sukę, jak klacz, jak królika. A potem, zgodnie ze swoim własnym oświadczeniem- przestał. I nie, nie skończę naszego cudownego na wskroś związku z tego względu. Nie zdradzę (chociaż wiem z kim bym chciała, gdzie, jak, choćby natychmiast… mmmm…), nie zdradzę, bo kurwa mać nie SKALAM NAS. Zrobiłam to we wcześniejszych sytuacjach i kurwa NIGDY nie zrobiłabym tego mojemy drogiemu. Nawet jeśli cierpię każdego dnia będąc piękną, młodą, jędrną i chętną.

Więc z tej okazji- ogarnijcie się panowie. Nie opowiadajcie bzdur o tym, że Polki to tylko seks z małżeńskiego obowiązku, bo chodzi tylko o jebany dobrobyt. Gówno prawda. Byłam z 4 innymi panami tego samego pochodzenia, ale nie udało się z różnych względów. Oddałabym cały swój pieprzony dobrobyt za dobre rżnięcie każdego dnia.

Ale na takie poświęcenia z mojej strony za późno. Ja jestem już w pół drogi do ołtarza. Ogarnijcie się, bierzcie i nie czekajcie aż jakiś skandynawski sukinsyn zmiecie wam laskę sprzed nosa, tylko dlatego, że nie macie jaj żeby brać. Bo może za mało kasy. Bo może kurwa CV nie takie jak trzeba. Fuck them like theres no fuckin tomorrow.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
4794715927_0da567491d_o

Photo by ADiamondFellFromTheSky/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Dziady i małolaty

Jeśli zapytacie mężczyznę – singla po 20 tce co jest jego największym sukcesem w życiu odpowie: praca.

Jeśli zadacie to samo pytanie singlowi po 30- tce odpowie praca.

Jeśli zadacie to pytanie odnoszącemu sukcesy żonatemu 40 kilkulatkowi odpowie „rodzina”, ale pomyśli praca.

A wiecie co jest potrzebne facetowi, który odniósł sukces?

Artefakty tego sukcesu.

Artefaktem jest samochód, a jeśli sukces jest naprawdę duży może to być kilka samochodów. Artefaktem jest też dom, albo mieszkanie.

[Jeśli ktoś zapytałby mnie prywatnie co jest moim pożądanym artefaktem odpowiedziałbym, że chcę zamieszkać w białym domu na plaży w obcym kraju z oknami od podłogi do sufitu, gdzie mówią po angielsku i zostać tam przez rok. Dom nie musi być mój. Może być tylko wypożyczony. Ale powinien mieć wielki taras. I równie wielki barek.

Chciałbym budzić się rano w białej pościeli i jeździć na skuterze do pobliskiego miasteczka. Kupować tam gazetę i pić kawę. A następnie pić kawę i czytać tę gazetę.]

Artefaktem jest cienki 60 calowy telewizor, zegarek Omega i garnitur od Turbasy albo Zaremby. Rower ostre kolo, zagraniczne wycieczki, wygolona na łyso głowa świecąca dobrymi kosmetykami i czasami ciało katowane na siłowni cztery do pięciu razy w tygodniu z trenerem personalnym. Czasami też nie bo mężczyźni lubią uważać, że jeśli już są bogaci, to mogą mieć brzuch. W końcu jak im laska będzie robiła loda, to się po prostu schowa głową pod nim. A jak się leży na łóżku to w ogóle nie ma problemu.

I teraz jak facet ma już to wszystko w grę wchodzi kolejny artefakt. Potrzebuje kobiety. Blondynki (częściej jest to blondynka). Cycki ma małe albo duże to już zależy od upodobań. Ale ma dobrze wyglądać u boku. Budzić zazdrość. Podkreślać: jestem samcem, który dostaje to co chce. Podziwiajcie mnie kurwa. Zazdrośćcie, że jeżdżę taką furą i pieprzę taką laskę. A za resztę zapłacę Master Card.

Jak to wygląda od drugiej strony? Kiedy jesteś potencjalną kandydatką?

„Widzisz, jestem małolatą, millenialsem, mam dwadzieścia-parę lat. W pracy mamy mały luzacki zespół, wszyscy się znamy i lubimy, więc sporo o sobie wiemy i tak się składa,że na co dzień pracuję z panem właśnie koło czterdziestki. Jest w miarę ogarnięty życiowo, ma fajną pracę, która daje mu i kasę i paradoksalnie, trochę luzu.

Niestety, rośnie mu brzuszek, przerzedzają się włosy, nie maleje natomiast nadzieja na to, że znajdzie kobietę swojego życia, która spełnia oczekiwania. Kobieta życia ma być (sądząc po dotychczasowym targecie) przynajmniej dychę od niego młodsza, preferowane są dziewczyny tuż po studiach (najlepiej za granicą), ponadprzeciętnie ładne, jędrne, oczytane, znające się na winach i sztuce, nie mylące „bynajmniej” z „przynajmniej”. Takie kobiety oczywiście istnieją, nawet się z tym panem zadają, bo ogólnie rzecz biorąc jest ciekawym człowiekiem, ale potem zdecydowanie kończą z facetami w swoim wieku, może bez sześciopaka, ale i bez brzuszka – oczytanymi, aktywnymi, znającymi się na sztuce i winach, z perspektywami na fajne życie.

Pan ów nie widzi reguły w serii failów w swoim życiu uczuciowym. Łazi za tymi małolatami, małolatom to pochlebia, lubią jak się je zabiera Cirque de Soileil, urodzinowe prezenty z Sephory i jak się ich poznaje z ważnymi ludźmi, ale koniec końców zawsze odkładają zabawki na półkę i już na poważnie lądują z facetami w swoim wieku.

Kiedyś mocno adorował mnie piętnaście lat starszy pan z Frankfurtu, którego poznałam na praktykach. Pan był zdaje się bardzo pewny swojego uroku osobistego oraz promiskuityzmu Słowianek, a najbardziej tego, że te drzwi otwiera się nie kluczem, a złotą kartą z ING. Nic bardziej pościelowego się nie zdarzyło, on był wytrwały, wyznał mi miłość na skajpie a ja byłam jeszcze super młoda i trochę naiwna, nie wiedziałam jak się z tego wykaraskać. W końcu napisałam mu maila, że jednak nie, że bardzo jest miły, ależe fenks e lot. Sześć lat później na fejsbuku widzę jak wspólni znajomi składają mu życzenia z okazji bobasa, zrobionego z kobietą na oko max pięć lat młodszą. Pięć, nie piętnaście. Wystarczy zrezygnować z założenia, że kobietom po trzydziestce rośnie vagina dentata i wuala.

Widzisz, tyle się mówi o kobietach którym wianek już nieco więdnie, a które mają wygórowane oczekiwania wobec Mężczyzny Życia. IMHO facetów w analogicznej sytuacji jest drugie tyle.

Żyją w jakimś świecie fantazji, że są jak wino, że laskom imponują, że siwizna uszlachetnia, że łysina to prawie jak Bruce Willis, że przecież często facet w związku jest starszy, że w końcu Clooney wyrwał Amal, a jest między nimi ile, 15 lat różnicy?

Sęk w tym, że żaden z nich nie jest Clooneyem (ani Willisem). Mogą sobie kupić ostre koło, jeździć na kajta do Brazylii i w ogóle być turbo młodzieżowi, ale za 10 lat one będą miały 35 lat a oni będą już starymi dziadami. Serio, kaman, nie mają w domu lustra? Jasne, można iść w stereotypy, że faceci to tak tylko chcą poruchać a laski się napędzają na ślub. Oraz, że laski chcą mieć samicze poczucie bezpieczeństwa i bardziej niż pesel liczy się złota karta. Tyle, że właśnie, to stereotypy a zdesperowanym facetom po czterdziestce rozwiązują się języki po alkoholu i zaczyna się jęczenie, że przecież ja mam tyle do zaoferowania a żadna mnie nie chce.”

To nie tak. Facet, który chcę mieć artefakt dostanie go. Jeśli chce mieć 21 – 25 latkę, która ceni „ustabilizowaną sytuację materialną” to się znajdzie taka. Ona będzie mówić, że „różnica wieku jej nie przeszkadza”, że „pieniądze nie są ważne” i może nawet przez chwilę będzie wierzyć w to co mówi. Ale różnica wieku owszem przeszkadza i pieniądze w związku też są ważne, mimo, że to niepopularne.

Bo jakoś tak jest na tym świecie, że ten facet, który ma więcej pieniędzy ma również większy wybór jeśli chodzi o potencjalną reprodukcję. A kobiety tyłkiem doskonale potrafią podnosić swoją pozycję społeczną.

Takie życie.

Tylko czy związek 40 latka z 25 – latką to da im obydwojgu szczęście?

Nie widzę nic złego w tym, że facet jest starszy od kobiety. Czasami to wręcz wyrównuje różnice.

Kobiety maja ten problem ze mężczyźni przez całe życie za nimi nie nadążają. Nie nadążają gdy one mają po 20 lat i oni mają po 20 lat. Bo one chcą owszem aby ktoś z nich zdjął to co założyły po południu specjalnie dla niego. Ale wcześniej chcą żeby wziął je na coś więcej niż romantyczny wieczór w Mc Donalds i chociaż potrafił rozbawić a nie chciał tylko przetestować pozycje, które zobaczył ostatnio na Red Tube.

Nie nadążają gdy one mają po 27 – 30 lat i chcą usłyszeć jak facet szepcze im do ucha uśmiechając się tajemniczo: jesteś piękna, zerżnę cię tak, że nie będziesz mogła chodzić przez tydzień.

A ich rówieśnik coś tak duka i uroczo się rumieni.

Nie nadążają nawet na łożu śmierci, bo to faceci umierają wcześniej.

Moim zdaniem jest tu jednak jeden haczyk. Coś w rodzaju kodu pokolenia. Nie sądzę aby była w stanie zrozumieć mnie kobieta, która nie wie kim była Sandra, Sabrina oraz Samantha Fox. I pod którą kręciłem śmigłem oglądając kupione w Łebie pocztówki. I która była na tych pocztówkach topless.

Nie sądzę aby zrozumiała mnie kobieta, która nie wie co to był Peweks i dlaczego kupione tam lego było dla mnie ważne, dlaczego podoba mi się „Gra o Tron”

Obstawiam że jeśli związek ma wyjść to musi opierać się na równowadze. Ja jestem mądry i bogaty a ona jest ładna i ma duże cycki to moim zdaniem za mało.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
5215221169_74a1d21c56_b
 Photo by Ryan SeyeaulCC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Miłość to za mało

Po raz pierwszy major Walter Summerfold został trafiony piorunem w 1918 roku w trakcie walk o Flandrię. Sparaliżowało go wtedy od pasa w dół.

Drugi raz piorun strzelił go kiedy łowił ryby. Sparaliżowało mu prawą stronę ciała.

Kiedy kilka lat później doszedł do siebie i odzyskał sprawność to w 1930 piorun uderzył go po raz trzeci. A później już sobie spokojnie zmarł.

Ale cztery lata po jego śmierci piorun walnął po raz czwarty. Prosto w jego grób, rozbijając płytę.

 Image may be NSFW.
Clik here to view.
4871_c325_500

Czasami istnieją ludzie, którzy mają szczęście albo nieszczęście. Wiecie chodzi mi o tych co to wygrywają dwa razy w Lotto w odstępie dwóch miesięcy. Rodzą pięcioraczki. Mają jak Rocco Siffredi 23 cm pałę, która w obwodzie ma 6 cm.

Albo poznają się w wieku lat 17 i spędzają ze sobą całe życie, czyli mniej więcej do 90 -tki uśmiechając się dobrotliwie do siebie, otoczeni przez gromadę wnuków, którym oferują zabawki strugane własnoręcznie z drewna.

A on kiedy barszcz skleja mu już brodę powtarza: to była miłość mojego życia, od razu to wiedziałem. Po czym spogląda na nią czule i dodaje: NIGDY SIĘ NIE POKŁÓCILIŚMY. 

Tak jak wspomniałem, są osoby w które piorun uderza trzy razy.

Zazwyczaj jednak kurwa jest inaczej. Zazwyczaj nie wiemy czy ta jedna wybrana to aby na pewno właściwa (ewentualnie ten jeden wybrany to na pewno właściwy, przecież nie znaczą ich kokardami ani nawet głębokością pochwy).

Zazwyczaj znajdujemy się w stanie głębokiej niewiedzy, a niektórzy na łożu śmierci nie są przekonani czy aby wybrali właściwie co już w ogóle jest bez sensu, bo jeśli nawet nie to co im da ta konstatacja? 

Dlaczego nie wychodzi?

Są przynajmniej trzy powody. To znaczy oczywiście powodów są tysiące, ale ja wymienię tylko trzy bo jestem leniwy a ta notka nie może być za długa jeśli ktoś ma ją przeczytać od początku do końca.

Miłość to za mało.

Mr X nie jest szczególnie przystojny. Włosy krótkie, czarne, oczy lekko skośne, brzuch w początkowej fazie opony, wzrost trochę powyżej nikczemnego.

Jest za to inteligentny, dowcipny, ma własne mieszkanie, niezły samochód, dobrą pracę, niebanalne hobby – widział trzy czwarte świata – reszta przed nim. Toteż kobiety – wysokie i niskie, cycate i płaskie, w okularach i bez, wybaczają mu ten wzrost i po prostu przestają chodzić w obcasach.

A dalej to już są pszczółki, motylki i Bollywood. Przez sześć tygodni, ewentualnie trochę dłużej. I po tych sześciu tygodniach kiedy już było wszystko, każda pozycja, większość uniesień, spotkania pod księżycem i rżnięcie w parku oraz bramie, zaczynają się pierwsze fochy.

I mr. X nawet znosi je dzielnie przez jakieś dwa miesiące a później coś w nim pęka. Wtedy siada ze swoimi wybrankami i mówi im patrząc prosto w oczy:  „miłość to za mało”. 

Oczywiście dla tych wszystkich kobiet brzmi to strasznie, brzmi to okrutnie, w kategorii oto najgorsze rozstanie jakie miałam w życiu. Bo przecież było tak fajnie.

I mr. X wychodzi z podobnego typu układów z napisem na czole: CHUJ (skrót od emocjonalny poparaniec). 

Ale zastanawiając się na zimno. Czy nie jest to wyznanie szokujące swoją uczciwością ? Bo sama miłość to faktycznie kurwa za mało aby stworzyć udany związek, udane małżeństwo, udaną rurkę z kremem, udane COŚ

On wypowiadając te słowa wie, że nie jest w stanie zaakceptować kompromisów, których wymaga związek, że teraz owszem było bardzo miło i czasami nawet fantastycznie, że zależy mu, że owszem kocha, ale ta łatwiejsza część właśnie dobiegła końca. I teraz będzie już tylko trudniej.

Że teraz ten związek będzie wymagał pracy i poświęceń. I że on zwyczajnie z różnych przyczyn tych poświęceń nie jest w stanie udźwignąć. 

Że trzeba będzie konsultować sprawę rozkosznych wyjazdów na trzy tygodnie, i brać pod uwagę jej „nie”.  Że trzeba wytłumaczyć się, że nie zadzwoniłem, nie pojawiłem się, zapominałem, że trzeba poznać rodziców, że trzeba przynajmniej podjąć próbę ich akceptacji.

Że to mało? Że to łatwe? Że to wobec tego nie była miłość skoro nie był w stanie się nagiąć do takich bzdetów? A ileż znacie związków które rozpieprzyły się właśnie przez takie bzdety?

Owszem bezpośrednią przyczyną mogła być jak najzupełniej poważna zdrada, ale tę zdradę poprzedziły tony skarpetek pierdolniętych ot tak, na podłogę i za komputerem, poprzedziły setki niedotrzymanych obietnic, nieodebranych telefonów i ze dwa nieudane święta Bożego Narodzenia oraz 48 ton wzajemnych pretensji po obu stronach.

Określenie „miłość to za mało” jest wyrazem łaski, jest wręcz miły gestem na zasadzie: skończmy to teraz, wiem, jestem wkurwiający na dłuższą metę i się nie zmienię,  wiem, ze tobie się teraz wydaje, że będziemy w stanie to wszystko udźwignąć, ale tak nie jest.

Będę cię doprowadzał do wściekłej kurwicy, będziesz przeze mnie ryczeć, będziemy spędzać godziny na długim wyjaśnianiu co kto miał na myśli, będziemy przyrzekać sobie poprawę i nic z tego więcej nie wyjdzie. 

Bo czasami sama miłość to za mało.

Bo nie zawsze sra się kwiatkami.

Bo do tej miłości trzeba jeszcze dołożyć wolę walki (bywają sytuacje, że trzeba zacisnąć zęby tak, że aż boli i nie zawsze po tym zaciśnięciu jest 100 proc. przekonanie, że było warto), bo trzeba dołożyć do tego zaufanie, przyjaźń, kota i dwie paprotki (wstawić właściwe) a nie każdy ma na to siłę.

I nie można go z tego powodu potępiać. A raczej pochwalić za szczerość.

Masz nierealistyczne oczekiwania. Po prostu.

Na świecie jest kilka kobiet które wyglądają jak Angelina Jolie albo Jennifer Lawrence. Jest też kilka takich, które są ładne, mądre, błyskotliwe, zabawne, a ich wielkie cycki nie poddają się grawitacji.

Z jedną taką nawet spałem.

Na świecie jest kilku mężczyzn którzy wyglądają jak Jason Statham albo Ryan Gosling mają poczucie humoru Sary Silverman, są oddani, troskliwi, świetnie zajmują się dziećmi i potrafią powiedzieć: zamknij się a następnie porwać na lasce sukienkę.

I wiecie co? Znam jedno miejsce, gdzie takiego towaru jest od metra. Wy też je znacie. No, naprawdę. Przejdźcie się do Cinema City albo Multikina.

Jeśli sam/a nie jesteś ideałem dlaczego uważasz, że dostaniesz kogoś podobnego? 

Ideałów nie ma. Są ludzie.  

Poświęcanie się ma swoje granice. 

Nie ma niczego gorszego dla kobiety niż mężczyzna, który dal się jej zdominować. Który kiedyś był wilkiem a teraz chodzi na smyczy, w kagańcu i grzecznie podstawia pazury do przycięcia.

A wiecie dlaczego? Bo my ludzie jesteśmy tak skonstruowani, że nie cenimy tego co czułe, wierne i bezwarunkowo oddane. Rządzi nami skurwysyństwo i podle instynkty. Prawdziwy skurcz jelita mamy jeśli możemy kogoś stracić, jeżeli musimy za tą osobą latać z wywieszonym jęzorem.

Nie ma niczego złego w poświęcaniu się. Ale musisz też widzieć, że ta druga osoba poświęca się również dla ciebie.

Wzajemny szacunek to też zajebiście ważny element miłości a często ludzie o nim zapominają. To łatwe pozwolić komuś aby cię podziwiał i rozpływał niczym Milka na twój widok.

Ale, powinno to również działać w obie strony.

Że to chujowe przeliczać wszystko na matematykę i w słupki? Takie czasy.

A sama albo sam możesz czekać jak walnie cię twój piorun. Najlepiej trzy razy.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
4723657763_f85d0d2b36_b
  Photo by Helga WeberlCC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Nie przekonasz kobiety, że jest ładna

Ewa miała ciemną skórę i duże oczy czarne jak smoła. Tak zdecydowanie oczy przykuwały do jej twarzy uwagę. Włosy gładkie, kruczoczarne, kończyły się trochę za linią ramion. Wydatne wargi.

Była naprawdę ładna. W skali od jednego do dziesięciu miała osiem. Jak miała dobry dzień, więcej czasu na makijaż i dobrze układały się jej włosy mogła być nawet dziewiątką.

Była na tyle atrakcyjna że jej żonaci koledzy z pracy na jej widok wciągali brzuchy i zaczynali suszyć do niej zęby.

Totalnie przy tym głupieli, żebrząc o jej uwagę. Wyglądało to trochę komicznie, jakby stado kundli szczerzyło się do jedynej rasowej suki w okolicy.

Czasami ci bardziej śmiali, mówili jej jakiś komplement. Słuchała ich uprzejmie, nie wierzyła w żaden.

Ewa nie wierzyła w komplementy. Nie sprawiały jej przyjemności.

Kilka tygodni temu poszła z koleżankami na imprezę. One tańczyły. Ona siedziała w kącie i coś piła.One poderwały jakichś facetów. Grupa dosiadła się do stolika. Panowie najwyraźniej wcześniej podzielili cycki między siebie. Dosiadł się do niej jakiś koleś. Obiektywnie rzecz biorąc był nawet przystojny. Wysoki brunet, o ostro zarysowanej szczęce.

Usiadł obok niej, położył rękę na jej kolanie i powiedział: jesteś piękna. Jak masz na imię?

Ewa uśmiechnęła się. Nachyliła lekko w jego kierunku. I wyszeptała tymi wargami, które doprowadzały mężczyzn do szaleństwa : spierdalaj!

Słucham? – zapytał przystojny facet, bo nie mieściło mu się to w głowie. Chyba jego zdaniem powinna zachichotać.

- Spierdalaj – z naciskiem powtórzyła Ewa.

Owszem oczy robiły się jej wilgotne na widok przejechanego wróbla. Ale nie lubiła komplementów. Zwyczajnie nie sprawiały jej przyjemności.

Skąd się to wzięło?

Kiedy Ewa miała lat 13 usłyszała od jej kolegi z klasy – swoją drogą kompletnego barana – że ma grubą dupę. Widziała, że jest baranem już wtedy. Na 99,9 proc. jest baranem również teraz (nie dała by mu nawet szansy na trzy minutową rozmowę).

A jednak przez całe liceum zawsze spóźniała się na lekcje na ostatnim piętrze. Robiła to tylko dlatego, żeby nikt nie miał jej tyłka na wysokości oczu, kiedy wchodziła po schodach.

I nie, żaden facet widząc go później w sytuacji full frontal, kiedy Ewa traciła na moment swoje zmysły, kiedy jęczała cicho i głośno nie składał tu żadnych zastrzeżeń.

I oczywiście nie miało to dla niej najmniejszego znaczenia. Jedynym co byłoby w stanie zdaniem Ewy pomóc jej dupie był jej całkowity przeszczep.

Ewentualnie 10 kilogramów w dół (ważyła 60 kilo) i rok ćwiczeń.

—-

Dzieci są normalne mniej więcej do 10, 11 roku życia. Owszem są szczere.

[- O ten pan jest brzydki?

- Cicho, nie mów tak.

- To on nie wie, że jest brzydki??]

Ale nie są celowo okrutne.

A później jednego dnia przychodzi moment, kiedy wszystko się zmienia i ze słodkich istot przemieniają się we wredne, małe skurwysyny.

Pryszczate, śmierdzące, chamskie, zagubione skurwysyny. Pamiętacie? Sami tacy byliście? Osobiście uważam, że to najgorszy wiek w życiu. Wszystko cię wkurwia.

Taki kilkunastoletni gnojek to mieszanina potu, świeżo odkrytej spermy, tłustych włosów i fatalnych manier.

[Chodziłem wtedy w tureckim swetrze, spodniach piramidach i dresach z kreszu. Moim ulubionym był czerwony. Uważałem, że zawsze mam rację]

A najbardziej zagubione są małe dziewczynki. Hormony w nich szaleją. A one są rozdarte między lalkami a miłością do Nicka Cartera.

[Ewa kochała się wtedy w Jonathanie Brandisie z SeaQuest DSV, swoją drogą powiesił się w wieku lat 27 na nylonowej linie].

Kończą 12, 13 lat i zaczynają porównywać. Czy mają takie same ciuchy. Kto ma fajniejszy piórnik. Kto kanapkę z Nutellą a kto bez.

A później, kiedy skończą się już piórniki patrzą na ciało. Która jest największa, która najgrubsza, która najchudsza, która najniższa

Która ma już chłopaka? Czym później tym gorzej. Wszystko, co wyłamuje się poza standard jest złe.

Najlepiej jest być doskonale przeciętną. Wróć – najbezpieczniej jest być doskonale przeciętną – niewyróżniającą się z tłumu.

Nikt nie jest tak okrutny jak dorastające gówniarze.

Te wszystkie rzeczy, które usłyszą, wtedy zostają na lata w pamięci.

Kobieta jest w stanie nie założyć przez 20 lat obcisłych na dupie spodni z tego powodu że jako 13 latka usłyszała, że ma duży tyłek.

Marilyn Monroe kobieta, która jednym słowem albo jednym gestem potrafiła doprowadzić dowolnego mężczyznę do wytrysku uważała że ma za małe usta, zbyt szeroko rozstawione oczy i bulwiasty nos. Na dodatek myła twarz piętnaście razy dziennie, ponieważ panicznie bała się wyprysków.

Przyjaciółka Ewy raz w życiu usłyszała że jakoś „dziwnie szeroko stawia stopy”. Od tamtej pory jest chora na tym punkcie i podpatruje wszystkie kobiety świata jak stawiają stopy,

Jej kumpela Anka uważa, że ma szpiczasty nos. Kiedy miała 13 – lat chodziła spać z plastrem przyczepionym do nosa aby był mniej szpiczasty.

Do tej pory uważa, że jest coś z nim nie w porządku.

—-

Wiem chcecie wiedzieć czy kobieta może stracić swoje kompleksy? Uwierzyć, nagle że jej dupa jest zgrabna i powabna? Jej nos nie sterczy, a chodzi zupełnie normalnie? Też chciałbym wam podać gotowe rozwiązanie. Najlepiej w pięciu punktach. 

Kobiety wychowuje się w presji bycia ładną. Jeśli nie jest ładna czuje się bezwartościowa. 

Rodzice nie utwierdzają córek w ich atrakcyjności.

„Ale ty masz krzywe nogi, nie zakładaj tak krótkiej kiecki.” 

„Jesteś za gruba na tę bluzkę. Będziesz wyglądała jak baleron. „

„Ale ty jesteś brzydka, zrób z sobą coś”.

Później zaś pojawia się facet, przyzwyczajony do pronoli, gdzie panny są pompowane silikonem, zgrillowane na solarze, skatowane na siłowni i napędzane na gipsie, który hamuje apetyt.

Powiedzmy sobie szczerze, mało która normalna laska jest w stanie wytrzymać z nimi konkurencję. Gość patrzy więc na nią, patrzy na telewizor, patrzy na nią i mówi: ale ty masz brzydką dupę. Zrób z sobą coś.

Znam tylko dwie skuteczne metody aby wyleczyć kompleksy u kobiety.

1. Operację plastyczną.

2. Nowego, bardzo przekonującego faceta. Nowego, bo jeśli stary jej nie przekonał, to już nie przekona. Ale ten nowy musi jej dać dużo orgazmów. W różnych miejscach i pozycjach. 

Image may be NSFW.
Clik here to view.
3722308661_42e7fa1564_b

Photo by Jillian Xenia/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Dla kobiet nie ma seksu bez zobowiązań (NOTKA TYLKO DLA MĘŻCZYZN)

Dziś będzie notka, tylko dla mężczyzn. Przepraszam panowie, zaniedbywałem was ostatnio. To będzie ważna informacja, bo najprawdopodobniej niektórzy z was ciągle tego nie wiedzą.

Sam dochodziłem do tej wiedzy dość długo. A raczej przez lata myślałem, że wiem i wiedziałem, ale nie rozumiałem. Przekazuję, może i wam się to przyda. Do rzeczy:

Yeti nie istnieje.

Tyskie i Żywiec to nie jest piwo. To napój piwopodobny.

Długość i grubość zawsze się liczy.

Facet nie pyta kobiety czy może.

I nie ma niezobowiązującego seksu.

Bardzo mi przykro. Nie ma. Nie doczytaliśmy tego co podają drobnym drukiem. Albo inaczej, jest ale w bardzo nielicznych przypadkach.

Zaraz to wam wyjaśnię.

To było 13 lat temu? Nie, chyba 14. Byłem w Kopenhadze. Owszem w Pokoleniu Ikea pisałem, że to był Amsterdam, ale to była Kopenhaga. Na śniadaniu między hotelową kawą, hotelową jajecznicą z żółtek a smażonym bekonem poznałem blond doktor z Polski.

Była starsza ode mnie o trzy lata, miała męża i dwuletnie dziecko. Przyjechała na jakieś seminarium, które dziś jest mało istotne.
 Wyglądała jak Desnuda z obrazów Christiana Gaillarda albo Izzie Stevens z Grey’s Anatomy. Długie włosy. Zgrabny tyłek. Miała klasę. W sumie wyglądała tak, jak wyglądać mają kobiety, z którymi się chcemy żenić.

Był wieczór. Szliśmy przez Tivoli.

Zjedliśmy kolację. Małże, ostrygi, krewetki. Napiliśmy się wina. Nie za dobrego, przyznaję, ale nam smakowało.
Wracając do hotelu, zerwałem jej z jakiegoś ogródka garść tulipanów. Wręczyłem jako hołd, patrząc w oczy i myśląc z żalem o swoim kutasie, którego dziś wieczór najlepsze co mogło spotkać, to obróbka ręczna.

Odebraliśmy klucze na recepcji. Rozstaliśmy się przy jej pokoju. Wszedłem do siebie. Ze sterczącym fiutem, ale pełen szacunku. Umyłem jaja. Położyłem tyłek do łóżka, aby porządnie się wyspać.

Wpierw do mnie zadzwoniła. Później, gdy nie odebrałem telefonu, przyszła i zapukała do drzwi. Otworzyłem. Pomogła mi ścielić łóżko, bo myślała, że zaraz w nim wylądujemy.

I co?

I co?

I co?

I ja, frajer, nie zrobiłem tego!

Owszem wypiliśmy wino, owszem porozmawialiśmy.

„Okazałem jej szacunek. Wyszła ode mnie obrażona. Bo szacunek mógłbym jej okazać tylko w jeden sposób. Rzucając ją na łóżko. Podciągając jej sukienkę. W końcu wsadzając jej głęboko, pryskając spermą prosto na jej nagi tyłek. Ona chciała rżnięcia pod prysznicem w różnych pozycjach. Chciała wstać rano z obolałym kroczem i pokrwawionymi ustami. Chciała czuć się jak dziwka. Jak kobieta. I spoglądać na męża z tajemniczym uśmieszkiem na ustach.”

To był jeden z tych nielicznych momentów, kiedy kobieta faktycznie miała ochotę na niezobowiązujący seks.

Były spełnione wszystkie trzy jego warunki:

1. Pani doktor chciała się zemścić na swoim mężu.

2. Podobałem się jej.

3. Wiedziała, że mnie nigdy nie spotka.

Bo, kobieta decyduje się na spontaniczną, szybką i rozkoszną utratę kontroli nad sobą (no strings attached) jeśli dokładnie wie że ten związek jest jak konserwa rybna.

Trzymać w łóż… tfu lodówce, spożyć w ciągu trzech dni od otwarcia opakowania. Jest początek, jest koniec, a później puste opakowanie wyrzuca się do śmietnika.

Zostają tylko miłe wspomnienia a ona wraca do domu.

Ewentualnie mamy doczynienia ze współczesną wersją Kopciuszka. Poznaliście się na dyskotece, spodobaliście się sobie, później wypiliście więcej alkoholu więc spodobaliście się sobie bardziej, później było 360 sekund przyjemności u ciebie albo u niej w mieszkaniu (no dobra z trudnością w nią trafiłeś) a rano jak się obudziłeś jej już nie było.

 

Ale nie wierzcie w instytucję fuck body.

To taka sama pułapka jest polisolokaty czy stanik typu push up. Kobiety nie są po prostu do tego stworzone. Owszem będą wam długo opowiadać, że chodzi tylko o seks, że to fajnie jest od czasu do czasu rozładować napięcie i poklęczeć trochę przed waszym kroczem.

I może was nawet przekonają.

Może nawet same będą w to przez moment wierzyć. Na początku.

Ale uwierzcie mi kobieta, która ciągnie i połyka na piątym czy dziesiątym spotkaniu z rzędu zaczyna się zastanawiać.

Że w sumie to fajnie gotujesz.

I nieźle się ubierasz.

Potrafisz nawet ją rozbawić.

Rozumiesz ją.

Masz fajną drewnianą podłogę.

I stanowczo jak będziecie razem trzeba zmienić kolor ścian w kuchni.

Z absolutnie chaotyczną kobiecą logiką zacznie kombinować, co by tu zrobić abyście byli razem. Jednocześnie będzie cię bardzo mocno przekonywała, że oczywiście wasz układ jest całkowicie bez zobowiązań.

Chciałeś sobie bezproblemowo podymać? Nie ma czegoś takiego jak beztroskie dymanie (wyjątek punkt pierwszy). Zanim się zorientujesz zacznie ci zadawać pytania: a z kim idziesz do kina? A kim jest ta koleżanka? A tamto. A sramto.

Zapamiętaj baranie, to kobieta decyduje kiedy seks jest bez zobowiązań a kiedy nie. Nie ty. I ona może zmienić zdanie pięć razy w czasie jednej znajomości.

Zanim ty zdążysz zdjąć jej majtki, klepnąć w tyłek i rozłożyć jej szeroko nogi (dbając o to aby rękami dobrze zapierała się o ścianę) już wybrała welon a chwilę później zdążyła się z tobą rozwieść.

Ba nawet jeśli jest przekonana, że to nie ma sensu i jesteś tylko drwalem z długą pytą, który nieźle nią macha (dobrze się sprawdzasz w krótkotrwałym spuszczaniu pary z czajnika, tak kobiety też mają swoje potrzeby) to i tak może być o ciebie zazdrosna i robić ci wyrzuty. Zwłaszcza jeśli w międzyczasie będziesz chciał puknąć jakąś inną laskę. 

Kobiety są irracjonalne. Kierują się emocjami. Nie staraj się więc wyciągać tutaj żadnych logicznych wniosków.

Wierzysz w nauki ścisłe? Ja wierzę. Są logiczne w przeciwieństwie do kobiet.

Kiedy ty zrywasz z niej stanik i chwytasz za jej cycki – w jej mózgu wydziela się oksytocyna i wędruje do przysadki mózgowej.

Kiedy ty podciągasz jej sukienkę do góry, zrywasz z niej jedną ręką majtki aby włożyć jej rękę między uda – w jej mózgu wydziela się oksytocyna.

Tak, jak ma orgazm też wydziela się oksytocyna (i ułatwia transport twojego nasienia dalej). A oksytocyna jest odpowiedzialna za zazdrość, ufność, przywiązanie etc.

Kobiety są stworzone do zobowiązań. A nawet jeśli nie mają na nie ochoty, to i tak one o tym decydują. No chyba, ze chcesz być w związku, nie wiedząc, że jesteś w związku.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
9975623096_4e43e3778b_b

Photo by Yuri Samoilov Photo/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Siedem sekretów kobiet (sześć małych i jeden duży)

Wielki JO mawia:

„Kobieta po 25 roku życia jest jak pies. Jeden rok życia liczy się jej za cztery.”

Ja się z tym nie zgadzam i zgadzam jednocześnie. Jak były prezydent, który twierdził, że: jestem za, a nawet przeciw. Bo można mieć dwie skrajne racje. Ten sam człowiek może powiedzieć tak, zgadzam się, ale się nie zgadzam. Bo zgadzam się przy pewnych założeniach i nie zgadzam się przy pewnych założeniach.

Nie zgadzam się, bo między 18 a  25 rokiem życia nie ma kobiet, są dziewczęta. Są ładne, są zgrabne, ale nie są wyzwaniem.

Been there, done that

Z kolei w rejony poniżej 18 roku życia, zagłębiałem się po raz ostatni jak sam miałem lat 18. A 18 letni facet, co tu dużo kryć jest jeszcze dzieckiem. Zresztą dzieckiem byłem jeszcze i dekadę później.

A zgadzam się bo kobiety żyją pod ciągłą presją czasu i urody. Ta uroda w pełni możliwości objawia się w okolicach 30, kiedy ona już wie jak się ubierać, jak kusić, wie jacy są mężczyźni, jest już niezależna i zazwyczaj jest już trochę cyniczna.

Od kobiet od kiedy stają się małymi dziewczynkami, wymaga się aby były nieustająco ładne. To podstawowe kryterium, przez które ocenia je świat. I dość słabo sobie z tym radzą, będąc nieustająco niepewne własnej wartości.

I w miarę kolejnych kamieni milowych w życiu: 25 lat, 30 lat, 35 lat, 40 lat coraz częściej szukają zmarszczek na twarzy a coraz rzadziej widzą taksujące ich tyłek spojrzenia na ulicy. To je kurewsko przeraża. 

A tuż przed 50 ką (ten okres przesunął się ostatnio o jakąś dekadę) wchodzą w strefę cienia. I mało kto już ocenia je pod kątem potencjalnego robienia laski. Bardziej odnośnie umiejętności kiszenia ogórków i lepienia pierogów z grzybami i kapustą. 

Sekret 1

Kobiety zdradzają dużo lepiej niż mężczyźni

Na samym początku nie widzą poza nim świata. Oczywiście jeśli mówimy o miłości.

Później widzą świat, ale nie korzystają.

Później zaś zaczynają się nudzić. Bo nie ukrywajmy faceci na dłuższą metę są potwornie nudni.

Nie żyją już po to by je zdobyć. Żyją po to aby pracować. Kobieta jest obok, ale znana, oswojona, przewidywalna. Jak zakurzone trofeum na półce

Kobietom zaczyna więc brakować emocji. I adoracji. Chcą do kurwy nędzy czuć się pożądane. Chcą aby ktoś je przygniótł do ściany, zgwałcił wzrokiem i dysząc wsadził dłoń między uda. Chcą tej samej pasji i namiętności co na początku związku. To jest jednak w oczywisty sposób niemożliwe.

Prędzej czy później pojawi się więc mężczyzna, który zacznie jej słuchać. Zaczną prowadzić długie rozmowy przez sieć . On oczywiście będzie ją rozumiał (chwilowo). Później ona zacznie mu wysyłać swoje zdjęcia. Później on zacznie mówić co jej chciałby zrobić i po pewnym czasie to faktycznie zrobi.

Ale zazwyczaj nikt o niczym nie wie. A zwłaszcza jej partner/mąż.

Zresztą kobieta może zdradzać i pruć się na boki, ale na pytanie czy pozwoliłaby na to samo swojemu facetowi odpowiada: oczywiście że nie pozwoliłabym. 

I dla niej wszystko pozostaje na miejscu i jest logiczne.

Za tym idzie drugi sekret:

 Sekret 2.

Kobiety kłamią dużo lepiej niż mężczyźni

To startuje od drobnych rzeczy. „Masz największego jakiego widziałam”. „Nikt nie jest w łóżku tak dobry jak ty”. „Byłam tylko z dwoma facetami”. „To tylko kolega”. „Oczywiście, że to seks bez zobowiązań”.

I prawie zawsze poznają, kiedy kłamią ich faceci. Tylko nie zawsze im to mówią. 

Sekret 3.

Kobiety to niezdecydowane pipy, które nie wiedzą czego chcą

Mówimy o gatunku, który potrafi mieć 50 kiecek i nie mieć co założyć. Ona może ci powiedzieć, że jest romantyczką, która ceni dobre wiersze, płacze przy Jane Austen i chce aby ją traktować z szacunkiem.

Kilka miesięcy później możesz zatykać dłonią jej usta. Żeby nie krzyczała, kiedy lewą ręką zdzierasz jej tyłka majtki w przymierzalni pierwszego sklepu w centrum handlowym, gdzie były drzwi.

Możesz też mieć wrażenie, że chce aby porwać na niej ciuchy i okładać pejczem prosto w zaczerwieniony tyłek a ona w tym samym momencie chce aby ktoś ją pogłaskał i przytulił.

To ty masz im powiedzieć czego chcą. Bo one tego nie wiedzą.

Sekret 4

Kobieta nie musi mieć orgazmu, żeby uznała, że miała zajebisty seks

Czasami chodzi jej o to żeby on doszedł w 30 sekund. Chodzi o to aby nie mógł się powstrzymać.

Nie kotek, nie mamrotek, nie smyranie po szyi (choć miłe), nie ubóstwiam twoją pachwinę, nogi, oraz paznokcie, nie – jesteś taka piękna, nie opowieści w jakiej pozycji będzie zerżnięta (ci co opowiadają zazwyczaj słabo się do tego zabierają). To nie jest czas na takie pierdoły.

Niech pokaże jak bardzo tego chce. Niech szaleje z pożądania. Kobiety lubią jak faceci szaleją z pożądania. Do nich. 

Aha i nie oczekuje, że kiedy klęczy na podłodze będziesz się troszczył o to czy podrapie sobie kolana.

Sekret 5

Kobieta widzi, że zachowuje się jak kretynka, ale nie jest w stanie z tym nic zrobić

Spogląda na siebie z góry i nie jest w stanie uwierzyć: naprawdę ta wrzeszcząca, historyczna wariatka to ja? Przecież zachowuję się jak debilka. Mogłabym to załatwić na spokojnie, przypierdalam się o jakieś bzdety.

I robi awanturę dalej.

Sekret 6

Kobieta zawsze jest niezrobiona

A najbardziej niezrobiona jest wtedy, kiedy spędziła kilka godzin na tym aby wyglądać dobrze. To proste jak produkcja gwoździ.

 

Sekret 7

Kobiety cenią stabilizację

I są praktyczne. Tak jak w tym liście, który dostałem od pewnej kobiety czas temu (pisownia oryginalna). 

„Mam od jakiś dwóch lat faceta z którym nie wiążę swoich życiowych planów ponieważ jakiś rok temu dowiedziałam się że w 3 albo 4 miesiącu naszej znajomości on mnie zdradził. Wiem, pewnie sobie pomyślisz: „To po co z nim jesteś?”; Odpowiedź jest prosta, dzięki wspólnemu zamieszkaniu przez te 2 lata mogłam wyjść na prostą pod względem finansowym i zainwestować we własne dokształcanie się zawodowe co jest dla mnie bardzo ważne. Tą jego zdradą to jakoś specjalnie nie byłam zaskoczona, spodziewałam się tego po nim wcześniej czy później bo to taki typ faceta a zanim się  z nim związałam byliśmy przez kilka lat.”

Czy wiedząc to wszystko rozumiem kobiety? Nie. 

Image may be NSFW.
Clik here to view.
SONY DSC
 Photo by Ben Raynal/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Proste wytłumaczenie, dlaczego kobieta nie powinna być sama (ZASADA ŻÓŁWIA)

Kobieta, która jest sama przez dłuższy czas to zazwyczaj kobieta ,która jakiś czas temu dostała mocnego kopa w dupę, po którym boi się wyprostować w trosce aby nie dostać następnego.

„Umówiłam się z jednym dobiegaczem pewnego wieczora. Tak naprawdę to był już skończony. Tzn. podobał mi się, i dawkowałam go sobie (nie za często …). kobiety tak są podle skonstruowane, ze jeśli uprawiają z kimś seks regularnie to niestety, sam wiesz, kociokwiku dostają, nagle się zakochują, plany robią.. I ja to wiem, i wiem jak mam dawkować sobie faceta, jeśli wiem że on nie szuka stałego związku. Rozsądna jestem.”

To Marysia, czyli taka dziewczyna która ma wszystkie rysie.

Marysia nie ma jeszcze 30 lat, za to tych kopniaków dostała już kilka. „Dobiegacza” wymieniła właśnie na pana pracującego w banku, który jest od niej kilka lat młodszy. 

„Małolat słodki jest. Pisze do mnie smsy, uwielbia mój uśmiech (tak się ślicznie uśmiechasz, jedną stroną bardziej, masz taki piękny grymasik, nikt ci tego nie mówił? zrobię ci zdjęcie, o. o i znowu…), bułki mi w środku nocy przywozi.. Zakochany jest.

Złamie sobie biedak serce. Nie jest mi go specjalnie żal, niewłaściwie lokuje uczucia, zatem sam sobie jest winien. Za duża jestem, mi ma być dobrze.

A że on gotów jest jechać do mnie o 2nad ranem żeby się przytulić (sic! BEZ seksu, bo ja np. zmęczona..), to już jest jego problem. Dopóki mi nie wadzi, godzę się na jego towarzystwo. To urocze.

Jest pięknie zbudowany, cudownie wyrzeźbiony.. żaden poprzedni nie miał takiego ciała. Robi to na co mam ochotę. Szybko mi się znudzi. Ale z nim nie mogę wszystkiego. Owszem, bywam podła, ale nie skrzywię go swoim wyuzdaniem. Mam litość dla niego. Właśnie przysłał mi maila, że będzie jutro, cieszy się. Oczywiście mu nie odpisałam. Zrobię to za kilka h….” 

Kiedy jesteśmy dziećmi budujemy zamki z piasku. Budujemy je przez długie godziny. Później patrzymy na swoją budowlę i rozwalmy ją bez namysłu. Nie żałując. 

Po prostu jako dzieci potrafimy się rozstawać. Cieszymy się tym co poprzedzało zniszczenie. Samym budowaniem. A później dzieci idą dalej. Budując kolejny zamek. 

Kiedy stajemy się dorośli, tracimy tę umiejętność. 

Kobieta w pewnym momencie przyzwyczaja się do samotnego życia.

Staje się wygodna.

I cyniczna.

Kurs jak parostatek. Trasa cały czas ta sama Praca. Dom.

Rzeczy? Może je sobie kupić.

Mieszkanie jest na kredyt.

Przytulić się można do kota. Pies jest zbyt skomplikowany. Nie znosi dobrze siedzenia samotnie w pustym mieszkaniu. Poza tym trzeba go wyprowadzać na spacery.

Seks? Zawsze można sobie wziąć kogoś na chwilę.

Problem jest tylko kiedy popsuje się spłuczka w kiblu. Ale wtedy można zamówić hydraulika przez sieć albo przyjdzie kumpel, który naprawi ją widelcem.

Zasada żółwia. Jestem twarda na zewnątrz, bo miękka w środku. Wolę być sama niż zraniona.

Poza tym – samotna kobieta tłumaczy, że nie jest wcale łatwo – zacząć szukać. Bo perspektywa młodej laski jest zazwyczaj taka: ci którzy są interesujący, są już zajęci. A ci, którzy są wolni chcą cię tylko przelecieć. Zresztą zajęci chcą cię też tylko przelecieć.

Pokolenie facetów po roczniku 85 i młodsze jest pokoleniem wychowanym na porno. W tym układzie do domu puka facet przynoszący pizzę, ona otwiera mu z cycami na wierzchu i po trzech zdaniach przystępuje do robienia loda. A później on bierze ją od tyłu.

I nikt mi nie wmówi, że to nie przekłada się na relacje damsko – męskie, bo przekłada.

Tyle, że tu was zaskoczę facetom owszem chodzi o dobre obrobienie gały, ale mężczyźni są też zajebiście sentymentalni. I owszem facetom chodzi o przypięcie sobie do pasa jak największej liczby łonowych skalpów, ale seks tylko dla pieprzenia też się nudzi.

Kobiety są owszem zagubione. Ale mężczyźni również.  

Kiedy, masz 20 – 30 lat i nie dopuszczasz do siebie emocji, to znaczy ze umarłaś/umarłeś i możesz chodzić, oddychać ale i tak jesteś trupem.

W życiu chodzi o to aby zakochiwać się i szaleć na fali emocji, cierpieć i znów walić głowa w mur, mieć motyle w brzuchu i pić wódkę o 4 rano bo znów nie wyszło

I to jest nasz sens człowieczeństwa. Odczuwać. Nie zamknięcie się w sobie, nie kupowanie kolejnych butów i pralki, ale emocje.

Bo w życiu nie chodzi o stabilność i bezpieczeństwo, bo życie nie jest stabilne I bezpieczne, cokolwiek nam się na ten temat wydaje.

A na koniec I tak pamiętamy te rzeczy które były niestabilne i niebezpieczne.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
4496375482_2ae8d013d4_b

Photo by Helga Weber/CC Flickr.com

Chcesz więcej? Przeczytaj o „zasadzie barszczu”


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Jak uwieść kobietę? (w wielkim mieście)

Kiedyś dawno, dawno temu byłem w Niemczech. To chyba było Monachium. Towarzyszył mi radca prawny, który zbliżał się już do końca swojego życia – miał może nawet jakieś 45 lat.

Trzeciego dnia, kiedy mieliśmy wolne popołudnie poszliśmy na zakupy. Szukał prezentu urodzinowego dla swojej żony. Chodziliśmy długo po centrach handlowych.Proponowałem mu biżuterię – odmówił. W końcu zatrzymaliśmy się przed artykułami gospodarstwa domowego, gdzie wybrał prosty, biały, elektryczny czajnik za jakieś 29,99 euro.

Od razu wsadził go do koszyka zadowolony jakby mu ktoś w kieszeń nasrał.

- Stary nam się zepsuł – wyjaśnił radośnie.

- Czekaj, chcesz żonie kupić czajnik? -zapytałem.

- No tak – odpowiedział.

- Czajnik na urodziny? – dopytałem bo zrobiło mi się nieco słabo.

Pokiwał energicznie głową, że wszystko się zgadza. Przez moment proponowałem mu jeszcze drewnianą miskę, która moim zdaniem była również okropna jako prezent na urodziny. Ale z całą pewnością lepsza niż pieprzony czajnik.

Odmówił.

- Moja żona lubi praktyczne prezenty – wyjaśnił.

I wiecie co? Po latach zrozumiałem, że miał rację. Czy jego żona chciała dostać coś innego? Być może. Ale to ona wybrała go na męża – zakładam z pełną świadomością wad i zalet.

Kiedyś kumpela wysłała zdjęcie swoich cycków swojemu facetowi. Zadzwonił do niej od razu z pytaniem czy wszystko ok. i czy przypadkiem nie jest chora.

Była niemile zaskoczona.

- A wysyłałaś mu wcześniej takie zdjęcia? – zapytałem.

- Nie – odpowiedziała.

A znają się osiem lat.

- To czego oczekiwałaś?

My, ludzie mamy totalnie zjebany rytuał kopulacji. Wiecie te wszystkie reguły i reguliki.

Po pierwszym spotkaniu musisz odczekać trzy dni, aby zadzwonić.

Sranie w banie, jeśli kobieta mi się naprawdę podoba mogę do niej zadzwonić trzy minuty po zakończeniu spotkania, i powiedzieć, że jestem na nią napalony jak komornik na szafę. I wiecie co? Jej się to strasznie spodoba.

Jeśli chcesz aby on się z tobą związał – nie możesz mu dać na pierwszej randce, bo nie będzie cię szanował i się nie zaangażuje.

Kiedyś znajoma poszła do łóżka po pijaku z żonatym facetem, którego spotkała pierwszy raz wżyciu. Czyli mamy hedonizm i pogoń za seksem. Przyjechał do niej, do jej mieszkania na warszawskim Mokotowie kupionego na kredyt rzecz jasna. Przeleciał ją tak że się ściany trzęsły przy tej lampie i materacu z Ikeii. A później ona obudziła się o piątej z bólem istnienia. Pokręciła po mieszkaniu, obudziła go o szóstej i powiedziała: musisz już iść. Czyli mamy zasady i pragnienie wolności. Co on jej odpowiedział? Ale ja mieszkam w Piasecznie!

Wrócił więc na piechotę do tego swojego Piaseczna, do żony i dzieci a to pod Warszawą. I co? Zwariował dla niej. Bo go odrzuciła. I z całą pewnością, był od razu pełen szacunku.

Jeśli chodzi o nawiązanie znajomości między kobietą a mężczyzną są pewne standardy, które mimo lat się nie zmieniają. Jest żelazna trójca: Randka. Kolacja, Spacer. A jeżeli było miło dochodzi do tego punkt czwarty: buzi.

To owszem zaskakujące, że tak proste rzeczy przychodzą nam z takim trudem. Wysłać sms’a. Uśmiechnąć się. Powiedzieć: podobasz mi się. Jesteś piękna. Zadziwia mnie ile godzin ludzie potrafią spędzić na chodzeniu wokół telefonu, aby tylko zastanowić się czy warto kogoś zaprosić na spotkanie, z którego coś może wyjść a może nie.

Znam facetów, którzy są w stanie od ręki wyjaśnić na czym polega problem przesunięcia sofy Leo Mosera. Albo są milczącymi barczystymi, brunetami, którzy biegają po parku z psem i potrafią przy pomocy zapałek i kilku gwoździ naprawić dajmy na to silnik od fiata 126 p. Zadziwiającym trafem większość tych kolesi, kiedy przychodzi do spotkania twarzą w twarz z kobietą, która im się podoba pocą się i tracą 80 proc. intelektu.

Widzieliście kiedyś spoconego lisa albo królika na widok lisicy/królicy z którą chce zawrzeć bliższy kontakt?

Jakoś mi się kurwa nie wydaje.

Problemem większości mężczyzn jest strach i brak wyobraźni. Brak spontaniczności. Nieliczni potrafią zrobić tak jak mój kumpel, który przez godzinę ścigał swoją kobietę aby ją przeprosić. Dopadł ją w pociągu na dworcu Warszawa Centralna, minutę przed odjazdem. Wbił się do wagonu. Wręczył bukiet róż w przedziale i wysiadł na Zachodniej. Większość kobiet które mijał miała nadzieję, że te kwiaty będą dla niej.

Pewne gesty czynią różnicę. Nie oceniaj mnie swoimi kryteriami jeśli jesteś pełen strachu przed wyimaginowanymi konsekwencjami. Ale o tym też już wam pisałem.

Faceci często pytają mnie co działa na kobiety. I oczywiście są takie rzeczy.

Kobiety owszem są praktyczne, ale są też romantyczkami. Dlatego być może tak bardzo spodobała się im historia Ruskiej Blondyny aka Natalii w „Pokoleniu Ikea Kobiety”. Patrzyłem na nią przez okno w swoim mieszkaniu przez kilka tygodni. Ona wiedziała, że ją obserwuję. Pozowała. A później po jej urodzinowej imprezie kupiłem jej na Allegro biały szlafrok od Victoria’s Secret.

„Z kretyńskim różowym napisem z tyłu. Niestety, nie było bez napisów. Za to kończył się w połowie uda i miał spory dekolt. Dobrze ulokowane 50 dolców. Dołączyłem kartkę: Załóż, bo się przeziębisz. I wrzuciłem do jej skrzynki pocztowej.

Dwa dni później zobaczyłem Zimną Blondynę, jak ostentacyjnie wyjmuje z torebki lornetkę, kładzie ją na parapecie, a cycek niby to przypadkiem wyskakuje jej zza szlafroka. Tego, którego jej podesłałem, rzecz jasna.”

Wiem, że kobiety podnieca mężczyzna, który dobrze pachnie. Po prostu. Kobieta może wybaczyć facetowi że jest gruby. Ale nie wybaczy mu, że śmierdzi.

Kobiety lubią gdy mężczyzna nie jest skąpy. Gdy potrafi na pierwszym, drugim czy trzecim spotkaniu zapłacić za jej taksówkę do domu. Po prostu otworzy drzwi od strony kierowcy. Zapyta ile będzie kosztował kurs. Po czym wręczć kierowcy banknot z nadwyżką i powiedzieć: niech pan zawiezie panią tam gdzie ona prosi.

Kobiety lubią dostawać kosze kwiatów do pracy. Nie chodzi tutaj o badyle i płatki. W ten sposób daje się im coś więcej: zazdrość koleżanek. Każda z nich widząc jak ona idzie korytarzem ciągnąc ze sobą gigantyczny bukiet.

Wreszcie kobiety uwielbiają fuck eye kontakt. Patrzysz jej prosto w oczy. Uśmiechasz się do niej. Później patrzysz na jej usta. Później znów w oczy. Nie spuszczasz wzroku. Wytrzymujesz jeszcze chwilę. Aż do momentu. kiedy ona zacznie się czerwienić.

Tylko, w ogólnym rachunku to wszystko nie ma znaczenia.

Owszem 100 kwiatów do pracy, to piękne wspomnienia, może na lata. Ale faceta poznaje się po tym czy będzie przy Tobie kiedy wasze dziecko będzie miało 40 stopni gorączki.

Kiedy kobieta powie, że jest chora a on będzie tuż obok.

Kiedy wszystko w życiu się pierdoli, a on mówi: zaczynamy od początku.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
14456488435_d53c870821_b
Photo by Jan Fidler/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

8 rzeczy, które mówią kobiety w związku (zasada zbrylonego lodu)

Mój kolega 37 letni znawca literatury militarystycznej, potrafiący odróżnić dajmy na to czołg Abrams od T-72 jedynie po gongu  silnika, który od razu wiedział co to jest tkanina z Bayeux, zanim zdążyłem rozwinąć szerzej temat, który nigdy nie odpuścił żadnemu muzeum i uwielbiał impresjonistów za pomocą długiej, szkolnej linijki mierzył poziom zupy w garnku.

Konkretnie chodziło o krupnik.

Mierzył z zapałem a następnie wyskoczył z kuchni niczym kobieta po torebkę w Lidlu  do swojej żony i wrzasnął: zmierzyłem ją! Jeśli ta bura suka, twoja siostra przyjdzie do nas i poczęstujesz ją zupą, będę od razu o tym wiedział! Zabraniam kurwa!! Ja za tę zupę zapłaciłem!!!

Nie, nie jest skąpy.

Oczywiście jak każdy rasowy prawnik uwielbia wystawiać fakturę za samo „pokazanie adwokata”, czyli siebie. Pokazanie –polega na tym, że kolega przez pięć minut rozmawia z klientem o dupie Maryni a następnie wystawia fakturę na złotych polskich 300 .

Ale to jest sport/praca. 

W zupie chodziło o coś głębszego.

O zawód – jak możesz mi marnować życie suko?

O miłość – dlaczego tak się kurwa zmieniliśmy? Skąd się wzięły te kapcie (mieliśmy nigdy nie chodzić w góralskich kapciach) i warknięcia zamiast rozmowy?

O nienawiść.

O chęć dokopania za wszelką cenę drugiej osobie z którą dzielił życie i z którą miał ubóstwianego przez nią i przez siebie syna.

Siedem lat temu kolega nosił swoją żonę na rękach. Dziś określa ją jako wspólokatorkę. Nudną, żmudną i wymagającą. Upierdliwą i jędzowatą. 

Co doprowadziło go do takiej sytuacji? Nie wiem. Życie chyba. Zbyt duża liczba wzajemnych rozczarowań. Kiedy on zapomniał zbyt wiele razy, a jej już nie chce się starać. 

Jak powszechnie wiadomo dojrzali ludzie w związkach srają kwiatami.

Ich psychiczna dojrzałość jest na tyle duża, że kiedy on wraca z pracy pomaga jej w gotowaniu pomidorowej, następnie z uśmiechem na ustach głaszczą swoje dziecię, pomagając mu na kolejnym etapie zgłębiania trygonometrii, później prowadzą długą szczerą dyskusję o życiu i Heideggerze, następnie następuje dziki seks. A w niedzielę rano jest kościół i obiad u oczywiście ulubionych teściów.

Nie wierzę w dojrzałe związki. 

Ale ten kto je wymyślił twierdzi, że w dojrzałych związkach nawet jeśli pojawiają się konflikty, to są one rozwiązywane od ręki poprzez długą i szczerą rozmowę, bez krzyków, płaczu oraz oczywiście bez pierdolnięcia drzwiami.

Oczywiście tylko skrajnie niedojrzałe w związkach jednostki są w stanie jebnąć ze złości wielką wazą o podłogę.

Dojrzałe osoby na złość swoim partnerom nie flirtują z innymi osobami.

W dojrzałych związkach nie pojawia się też zbrylony lód.

Zbrylony lód – to odpowiednik mam cię w dupie, jeśli nawet coś nas kiedyś łączyło to nie ma teraz po tym zbyt wiele. Oczywiście zbrylony lód może oznaczać, nieustające wkurwienia o wszystko dookoła, nawet o to że śnieg pada. Ale z drugiej strony osoba dobrze grająca w zbrylony lód potrafi być dla drugiej strony miła, ba nawet sympatyczna. Na zasadzie: nie chce mi się już z tobą nawet kłócić – debilu.

Zbrylony lód przekształca związki między kobietą a mężczyzną w odpowiednik spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Spółka ma swój majątek którym zarządza (dom, mieszkanie, samochód albo i dwa). Musi być reprezentowana na zewnątrz, do czego upoważnione są obie strony.

Ważne decyzje dotyczące przyszłości spółki odbywają się na naradach zarządu. Spółka czasami ma swoich pracowników – dzieci, koty, psy, papugi oraz króliki. Trzeba więc zadbać aby dostawali na czas żarcie, lekarza i opierunek, a także ktoś zawoził je na miejsce (szkoła).

Resztę czasu (poza posiedzeniami zarządu i formalnymi wyjściami na spotkania z kontrahentami jednej lub drugiej strony (spotkania z przyjaciółmi żony albo męża) można już spędzić jak się chce.

Potrzeby emocjonalne wypełnia internet. Komunikacja w spółce odbywa się za pomocą metadanych. Najpopularniejsze stosowane przez kobiety to:

Czego ode mnie oczekujesz? Wbrew pozorom nie jest to zachęta do powiedzenia jakie są twoje oczekiwania . Przeciwnie. Jeśli rozwiniesz swoje bóle i niestrawności związkowe czeka cię jedynie dzika awantura i zmarnowane popołudnie.

Wychodzę z dziewczynami – HA HA HA. Nie każ jej kłamać z jakimi. I tak robi to lepiej od ciebie. Możesz jedynie docenić, że ciągle zależy jej na tyle, że wraca do ciebie do domu. 

Masz z tym jakiś problem? Uprzejme odpierdol się, zrobię jak będę chciała.

Musimy poważnie porozmawiać. To znaczy, że ona chce porozmawiać.

Nieważne. To znaczy, że MUSICIE porozmawiać i to natychmiast.

Spierdalaj – całkiem niezłe stwierdzenie, bo są w nim emocje i cień szansy na seks na zgodę.

Jak chcesz – oczywiście nie oznacza, ze możesz robić co chcesz. „Jak chcesz” to obietnica zemsty. Zrób to, a zabije cię młotkiem. Będziesz cierpiał długo nędzniku Wyciągnę ci mentalnie flaki przez ucho

Wreszcie królowa zbrylonego lodu: rób co chcesz (rcc).

Co ciekawe mimo, że dla mężczyzny te dwa twierdzenia „jak chcesz” oraz „rób co chcesz” brzmią dość podobnie to oznaczają one całkiem inne stany. Rób co chcesz – to wzruszenie ramionami. Mam w dupie co zrobisz, jaką decyzje podejmiesz, nie interesuje mnie to, a ty nie interesujesz mnie.

PS. Oczywiście, że żona kumpla poczęstowała swoją siostrę zupą. Kobiety zawsze zrobią to co chcą. Później po prostu dolała wody do garnka. 

Image may be NSFW.
Clik here to view.
3713939359_42171fc09c_o

Photo by neonihil/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Największy błąd kobiety

Olga mawia, że ulubionym komplementem, z ust mężczyzny, który doprowadzą ją do stanu absolutnej ekstazy, niczym kota słyszącego dźwięk otwieranej puszki z tuńczykiem jest stwierdzenie – uwaga – „nikt mnie nie potrafi wkurwić tak jak ty”.

A jeszcze – mawia Olga – niech ta fraza popłynie z ust człowieka na co dzień spokojnego niczym golden retriever albo jezioro Natron w Tanzanii, który ostatnio zdenerwował się w okolicach 1980 roku, kiedy pani przedszkolanka odebrała mu niedokończony jeszcze budyń, tak wtedy kobieta może poczuć się spełniona.

Bo to emocje są w związku najważniejsze.

To oczywiście błąd. A nawet jakby powiedział pewien łysy eks bramkarz wielbłąd.

Kobiety, zwłaszcza te inteligentne mają to do siebie, że lubią, ba uwielbiają doprowadzać mężczyzn na skraj. Tak aby zdradzali swoje „prawdziwe” uczucia.

Uczucia te zresztą sprowadzają się dualizmu:

Tak, kocham cię.

Nie, nie kocham cię już.

Wygląda to zazwyczaj tak.

Dym numer jeden:

Kobieta (cycata, dajmy na to ruda, z błyskiem wkurwionego oka) : dlaczego nie przymocowałeś tej półki? Pół roku cię już o to proszę.

Mężczyzna (dajmy na to blondyn, siedzi przy komputerze i gra. W co może grać? Powiedzmy, że w StarCrafta gra, a kampania akurat jest w tym momencie trudna). Więc ten mężczyzna pyta z załzawionym okiem: ale po co?

Sens tego pytania jest prosty. Dlaczego akurat teraz chcesz abym rzucił wszystko i zajął się czymś co czekało pół roku? Z całą pewnością możemy przyjąć założenie, że może to poczekać jeszcze dzień, albo dwa, prawda?

Wytłumacz mi więc kochanie, co się takiego pilnego wydarzyło, że koniecznie muszę tę półkę zainstalować teraz? Zejdzie na zawał? Drzazgi jej układ krwionośny przytkają?

I kobieta w tym przypadku zamiast odpowiedzieć „bo cię o to proszę i mi na tym zależy”, co by zamknęło temat stosuje zabieg, który określam jako „bicie piany na bębenku sekatorem”.

Ta piękna kobieta mówi jednak wtedy: „Tobie już na mnie nie zależy.”

I oczywiście, że mu zależy, i oczywiście on się zastanawia co do chuja wafla ma wspólnego miłość z półką?

Odpowiadam nie ma nic wspólnego. Nie to jest jednak tu istotne. Trzy wymiany zdań później on już znajduje się na etapie głębokich rozważań na temat natury ich związku i co złego zrobił w marcu, lipcu oraz październiku dziewiętnaście miesięcy wcześniej.

Dym numer dwa:

Mężczyzna i kobieta zaczęli się spotykać. Jest miło. Wiecie, kwiatki, pszczółki, kulawe gołębice.

Chemia jest. Kobieta (proponuje rozkosznie, w tle słychać dźwięk rozpinanych staników): przyjedź do mnie, teraz.

Mężczyzna (właśnie ogarnia pożar w burdeli i cudem znalazł, dla niej pięć minut, z żalem): Nie mogę, nie mam czasu.

K. Ale ja chcę żebyś do mnie przyjechał!

M. Nie mogę, mówiłem ci już. Może spotkaj się z Kasią/Basią/Marysią?

K. Jest ci wszystko jedno co zrobię!!!

Kobieta widzi, że ma naprzeciwko siebie zawodnika, który skacze wzwyż i strąca poprzeczkę na 1 m 90 cm.

Ale celowo daje mu kolejne pytanie na 2 m 10 cm.

- Może powinniśmy przestać się spotykać?

Oczywiście, nie ma bata, żeby on to przeskoczył. Ale tu już nie chodzi o przeskakiwanie, ani nawet już nie chodzi o przyjechanie. Tu chodzi o udowodnienie jego prawdziwych uczuć.

Facet głupieje.

Dym numer trzy:

Kłótnia.

Mężczyzna: Ale o co ci chodzi?

Kobieta: Wszystko w porządku.

Mężczyzna obraca się dupą, ona jest wstrząśnięta jego reakcją.

Wyjaśnijmy to porządnie.

Wszystko w porządku dla faceta = wszystko ok. będzie lodzik i bzykanko

Wszystko w porządku dla kobiety = zmarnowałeś mi dzień skurwysynu i jeszcze udajesz, że nie wiesz o co mi chodzi?

Dym numer cztery:

Kobieta nie mówi. Wkurwia się o coś, ale zaciska z trudem zęby. Nawet kot jej spierdala z drogi. To takie efektowne prawda? Wzdychać. Tupać nóżką. Sapać. Ewentualnie zrobić małą awanturkę zastępczą.

Na pewno się domyśli! 

Ale wiecie co, zdradzę pewną tajemnicę: wiedzy nie zdobywa się przez osmozę. Nie powiesz, to on nie będzie wiedział.

Dym numer pięć: 

Mężczyzna nie mówi. Nie odpowiada. Zamknął się w sobie. Kobieta pyta: dlaczego nic nie mówisz? Zwyczajnie, kurwa bo nie ma na to ochoty. Gdyby chciał coś powiedzieć to by przecież coś powiedział. 

Ale nie, kobieta drąży.

Wie, że to się skończy źle, że dalsza dyskusja pozbawiona jest absolutnie jakiegokolwiek sensu. Pies trącał, że wkurwiony niczym żbik facet jest gotów powiedzieć absolutnie wszystko aby tylko w końcu kobieta się od niego odpierdoliła i dała mu święty spokój.

Zresztą, czy wrzaśnięte w momencie gdy mózg wyje niczym mikser na 10 stopniu: nienawidzę cię, chcę abyśmy się rozstali jest w jakikolwiek stopniu wiarygodne?

Jak znam kobiety nigdy nie rozumiałem tej tendencji do stawiania wszystkiego na ostrzu noża. W końcu gdy nastanie ranek, facet wyśpi się na kanapie w innym pokoju, stwierdzi, że jest mu niewygodnie i brakuje mu właśnie jej.

Tyle, że właśnie jest już pozamiatane. Ona cisnąć do końca uzyskała definitywna odpowiedź o jaką jej chodziło – cóż że kilka godzin później już nieprawdziwą.

Moim zdaniem wynika to z kobiecych kompleksów odnośnie własnej osoby. Ona chce usłyszeć że jest źle, że on jest na nie – bo to sprawia, że odnajduje się w sytuacji do której jest przyzwyczajona – ogólnej chujni i kolejnego nie wyszło.

Kobiety często mnie pytają jak zdobyć jak utrzymać faceta. Odpowiadam, faceta tak jak rybę łowi się na to co rybie brakuje.

Ryby nie złapie się na truskawkę, bo ryby nie lubią truskawek. Faceta nie łowi się na wyduszane o 3 rano: nienawidzę cię lub nikt mnie nie wkurwia tak jak ty, bo on owszem jak mu zależy przełknie to ze trzy, pięć a może dziesięć razy a później zacznie się modlić o co?

O święty spokój.

Kobieta powinna być dla mężczyzny odpoczynkiem wojownika. Nie może wszędzie walczyć. Musi wrócić gdzieś gdzie czuje się bezpiecznie. I miło.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
5181865126_d7f02d1322_b

Photo by Sergiy Zavarykin/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Miej wyjebane a będzie ci dane vol 1

W te święta upłynęło pięć lat od kiedy skończył się jej związek. Związek, który trwał dekadę, a został jej po nim rozwód, 7 letni syn, chujowa praca i dom. Dom właściwie był stanie surowym.

Katarzyna w pierwsze święta (równo 30 dni po rozstaniu, faceci jak widać lubią rzucać żony zimą) położyła sobie pod choinką rajstopy.

Na więcej nie było jej stać. Zarabiało słabo. A alimenty? Alimenty to było 400 zł.

Potem był rok odreagowywania i oswajania się z nową sytuacją.

O facetach nie myślała.

Seks? Brak. Jak czegoś się jej chciało to szła na basen. Albo na siłownię. Produkować endorfiny, aby poprawić sobie nastrój. Była… obojętna. Zdrętwiała emocjonalnie. Uschła.

Na kolejne święta nie chciało się jej ubierać nawet choinki. Przemogła się z trudem. Dla syna. Cieszył ją tylko on. Sylwester był koszmarem. Matko kochana, przecież trzeba się dobrze bawić. Gdzie iść? Z kim? Jakoś przeżyła.

Kolejny rok był już nieco lepszy. Zaczęła się ogarniać. Tak, to popularne słowo. Słyszała je wcześniej wiele razy. Każdy jej to powtarzał. Nawet były mąż.

Nowa praca, kasa, pozycja, nowa figura, nowe buty, torebka. Zajebiście. Żyć nie umierać. Randka jedna, druga. Ten ma coś z głową, ten babiarz a tamten pierdoła życiowa. Albo zazwyczaj full opcja, czyli 3 w 1.

Boże Narodzenie nr 3 i nadal to samo. Cóż? Jest kasa, walnęła sobie zajebistą choinkę. Najebała na nie bombek, świeczek i innych pierdół, aby tylko poczuć magię świąt.

Zamiast rajstop wsadziła pod choinkę  torebkę za 1000 zł.

Wszystko byłoby świetnie gdyby nie pomysł przyjaciółki. Obejrzały tuż przed świętami „Listy do M”. Obie złapały potwornego doła. Obie po 30. Ciągle bez facetów. Powtarzały sobie tego wieczora: przecież jesteś zajebista, po co Ci facet. Do pięt Ci nie dorastał ten czy tamten.

Hehe generalnie nadal poniekąd się z tym zgadzała, bo mężczyźni są często, jakby to powiedzieć, mało zaradni życiowo? Narzekają jak to im źle w tych korpo, mają zryte banie od lansu bansu i armanich, jęczą że chcieliby coś zmienić w życiu i dalej pierdzą w te korporacyjne stołki i liżą dupę przełożonemu, żeby tylko nie stracić pracy, pozycji i kasy na skarpetki tommiego.

Minął kolejny rok. Minął świetnie. Na weselach sama – wychodziła ostatnia, wybawiona na maxa. Kiedy patrzyła na pary kłócące się bo jakiś mąż zatańczył z inną, albo spił się i szukał zaczepki, było jej dobrze samej.

Zwłaszcza że przychodziła sama a czuła się jakbym miała 30 osób towarzyszących (biedne żony, głupie chłopy). Wykończyła dom. Wreszcie. Kupiła sobie drugie mieszkanie, dla syna, bo na ojca liczyć nie może w przyszłości.

W firmie ją dostrzegli. Została prezesem oddziału ich firmy na Polskę. 

Owszem spotyka swojego eks. Z satysfakcją obserwuje, jak skacze mu gul. Laska dla której ją zdradził i zostawił dziś widząc ją w sklepie, ucieka na jego drugi koniec. Wygląda ja szafa trzydrzwiowa. Katarzyna ma ochotę do niej podejść z uśmiechem od ucha do ucha, przybić piątkę i podziękować.

W Boże Narodzenie 2012 ciągle była sama.  

Coś tam jeszcze w środku czekało, jakaś ostatnia iskra nadziei, że może trafi się wreszcie kiedyś ktoś, kto podłoży jej prezent pod choinkę. Synowi kupiła laptopa, sobie kieckę i nowe szpile. Miały się przydać na Sylwestra w gronie przyjaciół. Był to najgorszy (zaraz po tych gdzie ex się spijał i robił jej avanti ) Sylwester w jej życiu. Same zakochane pary.

Nie było do kogo gęby otworzyć, więc o 00.15 zwinęła się do domu, otworzyła szampana na balkonie, zapaliła fajkę i się poryczała. Tak, że gile leciały jej po twarzy.

Ale wtedy coś się zmieniło, coś do niej dotarło. Ostatni rok był już całkowicie inny. Przestała kupować sobie drogie rzeczy, przestała przejmować się swoją samotnością, przestała czekać.

Zaczęła po prostu cieszyć się swoim życiem. Tym, że może poczytać. Poćwiczyć na siłowni, pojeździć na rowerze. Pograć z synem w monopol. Całkiem nieźle zaczęło też jej iść w FIFĘ.

Katarzyna miała już gdzieś Tommiego, Panasoniki, i Armaniego.  W te święta upiekła pierwszy raz w życiu pierniczki na choinkę i piernika. Trzy sztuki.

Ubrała choinkę, naprawiła kominek. Przestały jej przeszkadzać świąteczne piosenki w galeriach, mało tego, wydzierała ryja razem z synem w rytm Last Christmas, kiedy sprzątała dom. Pod choinkę podłożyła sobie cienie do powiek za 30 zł.

Właściwie to dała je synowi, który je zapakował i podłożył. Była zajebiście szczęśliwa, kiedy mogła ich użyć malując się na kolację wigilijną.

Sylwestra spędziła w domu z synem, mimo że miała kilka zaproszeń na imprezy. Bo tak chciała. Sylwester w domu. Yeah  Słowo, tak chciała.

I teraz nius ma fantastycznego faceta. Podchody robił od kilku miesięcy, a jej było wszystko jedno. W Sylwestra przyjechał do niej, zamiast jechać w góry ze znajomymi czy na jakiś korpo-bal i pół wieczoru naprawiał jej gniazdka i wymieniał żarówki w domu. Sam. O nic go nie prosiła. W ogóle nie prosiła żeby był.

Od dawna przestała o cokolwiek zabiegać ani na cokolwiek czekać. O niego też nie prosiła. Pojawił się znikąd, kiedy miała to po prostu w dupie i była szczęśliwa sama ze sobą. Bez względu na to ile zarabia, co kupuje, czy jakiś męski osobnik jest obok czy też nie.

Czekanie jest do bani, życie ucieka nam między palcami – powtarza. – Pięć Świąt musiało minąć, żebym zrozumiała że szczęście to nie ozdoby na choince, nie ciuchy ani torebki, nie kasa, nie facet. Szczęście to ja i moje życie tu i teraz. 

CDN

Image may be NSFW.
Clik here to view.
4003400340_2cb94c9c3c_b

Photo by Ericson Smith/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Czy będę potrafiła być z gościem, który nie robi mi minety?

Tak czytam i czytam i naczytać się nie mogę. Jak to jest możliwe, że nikt bez seksu żyć nie może, a wszyscy tacy kurwa niedoruchani?

To ja może od początku. Urodziłam się i mieszkam w Warszawie. Mając lat 15 straciłam wianek i po 10 latach patrzę choćby na ten blog i zapytuję- jak to? To nie ma już kobiet, dla mężczyzn, które polecą na seks, a nie na kasę? Dokładniej rzecz ujmując- czytam właśnie list pewnego zdesperowanego jegomościa, który twierdzi, że nic już- tylko blachary, dziwki i kurwy zostały na tym świecie. Każda by tylko do portfela zaglądała, zajmowała się swoimi sprawami i te rzeczy.

To ja powiem tak- jestem cholernie dobrze wyglądającą laską. Nie żadne magazyny- mam korzenie w Czechach, mam zabójczą talię, ale modelką nigdy nie będę. Oczy brązowe a włosy blond. Wysoka, z dużym tyłkiem i cyckami, ale z tych sterczących (wiem, ja też wolałabym trochę wiszące i w tym, z moim panem, się zgadzamy).

Jestem z Warszawy, ktoś pewnie powiedziałby z dobrego domu- ja sądzę, że raczej pojebanego. To jednak nie ma żadnego znaczenia.
Od dawna celowałam w chłopców starszych, bo i starszego o 9 lat mam brata. Tak po prostu wyszło, wychował mnie na łonie(!) swoich znajomych. Od zawsze traciłam dla panów głowę (a wyglądało to zazwyczaj tak, że chciałam ich po prostu mieć w sobie). Złamano mi przy tym serce dwukrotnie.

Ja złamałam sporo, czy też wszystkie pozostałe, ale tylko dlatego, że nie czułam tego czegoś. Wiem, że nie ma to żadnego znaczenia, ale jednak dla mnie ma- zawsze robiłam to wyłącznie higienicznie (na tyle ile się da) i ze zrozumieniem.

A teraz do rzeczy- żyję sobie spokojnie z 8 lat starszym facetem, z dalekiej północy. Poznaliśmy się 2 lata temu, przez znajomych. Niespecjalnie się sobie spodobaliśmy. On myślał, że ja jestem jakąś tam kolejną siksą, a ja- że on jest nudziarzem i sztywniakiem.

Chyba nigdy nie wyglądałam tak dobrze, jak wtedy (47kg/170cm + zajebista twarz i wszystko), a on chyba jeszcze nigdy nie potrzebował tak bardzo do kogoś się przyssać. Jak się okazało tego samego wieczoru- on mieszkał z dziewczyną, a ja po koszmarnym rozstaniu (ok, rok wcześniej, ale byliśmy zaręczeni) wcale nie miałam ochoty mieszać się w takie dramaty. Mimo to- nie zważając na moje uniki, raczej upijając się coraz dosadniej- poszedł za mną do palarni i tam objął mnie i pocałował tak jak mężczyzna powinien. Ja wyszłam, on za mną, a ja mu na to ze śmiechem na ustach „ i co teraz?
Zabierzesz mnie do łóżka swojej polskiej dziewczyny?”. A on, jak na filmach, wziął mnie za rękę i zaprowadził całe 50 metrów do hotelu Bristol.

Dzisiaj- żyjemy sobie w dużym, fajnym mieszkaniu, mamy psa. Zwiedziłam z nim pół świata. Do tego doszło mi kilka kilo (aborcja, hormony „po”, w chuj zajebistego żarcia i alkohol do imprezowania). Byłabym dla siebie uprzejma sądząc, że dalej jednak wcisnę się w to 36. Ale nic- jemu też weszło w brzuszek i zdaje się być szczęśliwy z tego powodu.

Ale. Wbrew pozorom, mimo wszystkich nienawistnych- nie piszę po to, żeby wzbudzać zazdrość i rozgoryczenie. Bo tak naprawdę, jeśli ktoś już kiedyś żył w dostatku, jeśli już zobaczył pół świata i miał psa- moja historia wzbudzać może tylko uprzejmą obojętność (jak kiedyś powiedziała mi moja pierwsza miłość. Ile ja bym dała żeby… Ale nie o tym była mowa).

Historia zaczyna się tam, gdzie zachodzą zasłony naszego fajnego mieszkania. A brzmi ona tak- od ponad roku nie było nam w łóżku dobrze. Czy raczej mnie. Jemu jest cudownie. Pamiętam pewien poranek w hotelu Mercure – to musiała być, nie wiem?, nasza 10ta „randka”, kiedy to mój luby wyznał, że on nie jest „so much into sex”. ZAWSZE miałam libido jak stąd do Otwocka, ale pomyślałam- kocham drania, a w dodatku będąc singielką kupiłam sobie taki wypasiony wibrator za krocie. Damy radę.

Za dwa tygodnie właśnie byliśmy w Powiększeniu i zamawialiśmy kamikaze. Upierałam się, że wypiję swoje szybciej niż on. Zakład. Ja na to, że zakład o oral (może to ściema, ale nie sądzę- mój luby wyznał mi że nikt nigdy nie był w stanie tak mu dogodzić ustami jak ja. Nigdy.

A z tego co kiedyś po pijaku wyznał, po niemałych podchodach, przespał się z ponad 40 – stoma laskami. Ja na ten przykład z 12 facetami. Lasek nie wliczam. I słyszałam podobne opinie za każdym razem… . Jego koledzy do dziś rzucają mi jednoznaczne żarciki w tej kwestii). Na to on przegrał i natychmiast wypalił, że on nie bardzo lubi. W sensie lizać kobiety. Że nigdy nie lubił i chyba już nie polubi.

Zrobię z siebie anonimową idiotkę i wyznam – siedziałam w tym jebanym Powiększeniu, muzyka napierdalała, on się uśmiachał, a ja myślałam „ czy będę potrafiła być z gościem, który nie robi mi minety? Czy będę potrafiła przetrwać bez ssania, lizania, całowania i całej tej reszty?” Tamtej nocy wróciłam do domu. I myślałam, i myślałam. I doszłam do wniosku, jak ta głupia pizda, że jasne, że dam radę. Lubię robić loda. STRASZNIE mnie to podnieca. Tak było, jest, i będzie. Nie przestanę dlatego, że ktoś nie lubi mnie wylizywać. Bo w sumie, umówmy się- niewielu facetów i tak potrafi. Strata niewielka.

A dzisiaj. Mieszkamy razem dwa lata. Uprawiamy seks raz na tydzień. Z czego co drugi należy wymazać, bo albo po pijaku po imprezie (i nic nie czuję), albo pozostaję rozpalona i wiecznie niezaspokojona. Nie, nie przez cholerną minetę, ale tak w ogóle. Osobiście mogłabym się bzykać trzy razy dziennie. Osobiście mogłabym wyprawiać wszystkie świństwa tego świata, a pewnie jestem bliska odhaczenia każdej pozycji z tej listy.

I wiecie co kochani czytelnicy? Oddałabym swoje cudne życie, swoje cudne mieszkanie, swoją pracę , kurwa, nawet mojego cudnego psa!, żeby móc się pieprzyć na co dzień. Wolałabym być z każdym innym facetem, bez grosza, bez pracy (a ci stanowią znaczą ilość procentową wśród moich byłych). Byleby tylko zostać wyruchaną choćby co drugi, trzeci dzień.

Mój luby nie potrzebuje tyle seksu. Nie jest gejem. Ma sprawność jak ogier. Ale nie ma potrzeby. I na początku brał mnie jak (tu się zamyślam, myślę o pieprzących się zwierzątkach) no nie wiem, jak sukę, jak klacz, jak królika. A potem, zgodnie ze swoim własnym oświadczeniem- przestał. I nie, nie skończę naszego cudownego na wskroś związku z tego względu. Nie zdradzę (chociaż wiem z kim bym chciała, gdzie, jak, choćby natychmiast… mmmm…), nie zdradzę, bo kurwa mać nie SKALAM NAS. Zrobiłam to we wcześniejszych sytuacjach i kurwa NIGDY nie zrobiłabym tego mojemy drogiemu. Nawet jeśli cierpię każdego dnia będąc piękną, młodą, jędrną i chętną.

Więc z tej okazji- ogarnijcie się panowie. Nie opowiadajcie bzdur o tym, że Polki to tylko seks z małżeńskiego obowiązku, bo chodzi tylko o jebany dobrobyt. Gówno prawda. Byłam z 4 innymi panami tego samego pochodzenia, ale nie udało się z różnych względów. Oddałabym cały swój pieprzony dobrobyt za dobre rżnięcie każdego dnia.

Ale na takie poświęcenia z mojej strony za późno. Ja jestem już w pół drogi do ołtarza. Ogarnijcie się, bierzcie i nie czekajcie aż jakiś skandynawski sukinsyn zmiecie wam laskę sprzed nosa, tylko dlatego, że nie macie jaj żeby brać. Bo może za mało kasy. Bo może kurwa CV nie takie jak trzeba. Fuck them like theres no fuckin tomorrow.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
4794715927_0da567491d_o

Photo by ADiamondFellFromTheSky/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Miej wyjebane a będzie ci dane vol 1

W te święta upłynęło pięć lat od kiedy skończył się jej związek. Związek, który trwał dekadę, a został jej po nim rozwód, 7 letni syn, chujowa praca i dom. Dom właściwie był stanie surowym.

Katarzyna w pierwsze święta (równo 30 dni po rozstaniu, faceci jak widać lubią rzucać żony zimą) położyła sobie pod choinką rajstopy. Na więcej nie było jej stać. Zarabiało słabo. A alimenty? Alimenty to było 400 zł. Potem był rok odreagowywania i oswajania się z nową sytuacją. O facetach nie myślała. Seks? Brak. Jak czegoś się jej chciało to szła na basen. Albo na siłownię. Produkować endorfiny, aby poprawić sobie nastrój.

Była… obojętna. Zdrętwiała emocjonalnie. Uschła.

Na kolejne święta nie chciało się jej ubierać nawet choinki. Przemogła się z trudem. Dla syna. Cieszył ją tylko on. Sylwester był koszmarem. Matko kochana, przecież trzeba się dobrze bawić. Gdzie iść? Z kim? Jakoś przeżyła. Kolejny rok był już nieco lepszy. Zaczęła się ogarniać. Tak, to popularne słowo. Słyszała je wcześniej wiele razy. Każdy jej to powtarzał. Nawet były mąż.

Nowa praca, kasa, pozycja, nowa figura, nowe buty, torebka. Zajebiście. Żyć nie umierać. Randka jedna, druga. Ten ma coś z głową, ten babiarz a tamten pierdoła życiowa. Albo zazwyczaj full opcja, czyli 3 w 1.

Boże Narodzenie nr 3 i nadal to samo. Cóż? Jest kasa, walnęła sobie zajebistą choinkę. Najebała na nie bombek, świeczek i innych pierdół, aby tylko poczuć magię świąt. Zamiast rajstop wsadziła pod choinkę  torebkę za 1000 zł. Wszystko byłoby świetnie gdyby nie pomysł przyjaciółki. Obejrzały tuż przed świętami „Listy do M”. Obie złapały potwornego doła. Obie po 30. Ciągle bez facetów. Powtarzały sobie tego wieczora: przecież jesteś zajebista, po co Ci facet. Do pięt Ci nie dorastał ten czy tamten. Hehe generalnie nadal poniekąd się z tym zgadzała, bo mężczyźni są często, jakby to powiedzieć, mało zaradni życiowo? Narzekają jak to im źle w tych korpo, mają zryte banie od lansu bansu i armanich, jęczą że chcieliby coś zmienić w życiu i dalej pierdzą w te korporacyjne stołki i liżą dupę przełożonemu, żeby tylko nie stracić pracy, pozycji i kasy na skarpetki tommiego.

Minął kolejny rok. Minął świetnie. Na weselach sama – wychodziła ostatnia, wybawiona na maxa. Kiedy patrzyła na pary kłócące się bo jakiś mąż zatańczył z inną, albo spił się i szukał zaczepki, było jej dobrze samej. Zwłaszcza że przychodziła sama a czuła się jakbym miała 30 osób towarzyszących (biedne żony, głupie chłopy).

Wykończyła dom. Wreszcie.

Kupiła sobie drugie mieszkanie, dla syna, bo na ojca liczyć nie może w przyszłości. W firmie ją dostrzegli. Została prezesem oddziału ich firmy na Polskę.  Owszem spotyka swojego eks. Z satysfakcją obserwuje, jak skacze mu gul.

Laska dla której ją zdradził i zostawił dziś widząc ją w sklepie, ucieka na jego drugi koniec. Wygląda ja szafa trzydrzwiowa. Katarzyna ma ochotę do niej podejść z uśmiechem od ucha do ucha, przybić piątkę i podziękować. W Boże Narodzenie 2012 ciągle była sama.   Coś tam jeszcze w środku czekało, jakaś ostatnia iskra nadziei, że może trafi się wreszcie kiedyś ktoś, kto podłoży jej prezent pod choinkę.

Synowi kupiła laptopa, sobie kieckę i nowe szpile. Miały się przydać na Sylwestra w gronie przyjaciół. Był to najgorszy (zaraz po tych gdzie ex się spijał i robił jej avanti ) Sylwester w jej życiu. Same zakochane pary. Nie było do kogo gęby otworzyć, więc o 00.15 zwinęła się do domu, otworzyła szampana na balkonie, zapaliła fajkę i się poryczała. Tak, że gile leciały jej po twarzy. Ale wtedy coś się zmieniło, coś do niej dotarło. 

Ostatni rok był już całkowicie inny. Przestała kupować sobie drogie rzeczy, przestała przejmować się swoją samotnością, przestała czekać. Zaczęła po prostu cieszyć się swoim życiem. Tym, że może poczytać. Poćwiczyć na siłowni, pojeździć na rowerze. Pograć z synem w monopol. Całkiem nieźle zaczęło też jej iść w FIFĘ. Katarzyna miała już gdzieś Tommiego, Panasoniki, i Armaniego.  

W te święta upiekła pierwszy raz w życiu pierniczki na choinkę i piernika. Trzy sztuki. Ubrała choinkę, naprawiła kominek. Przestały jej przeszkadzać świąteczne piosenki w galeriach, mało tego, wydzierała ryja razem z synem w rytm Last Christmas, kiedy sprzątała dom. Pod choinkę podłożyła sobie cienie do powiek za 30 zł. Właściwie to dała je synowi, który je zapakował i podłożył.

Była zajebiście szczęśliwa, kiedy mogła ich użyć malując się na kolację wigilijną. Sylwestra spędziła w domu z synem, mimo że miała kilka zaproszeń na imprezy. Bo tak chciała. Sylwester w domu. Yeah  Słowo, tak chciała. I teraz nius ma fantastycznego faceta. Podchody robił od kilku miesięcy, a jej było wszystko jedno.

W Sylwestra przyjechał do niej, zamiast jechać w góry ze znajomymi czy na jakiś korpo-bal i pół wieczoru naprawiał jej gniazdka i wymieniał żarówki w domu. Sam. O nic go nie prosiła. W ogóle nie prosiła żeby był. Od dawna przestała o cokolwiek zabiegać ani na cokolwiek czekać. O niego też nie prosiła. Pojawił się znikąd, kiedy miała to po prostu w dupie i była szczęśliwa sama ze sobą. Bez względu na to ile zarabia, co kupuje, czy jakiś męski osobnik jest obok czy też nie.

– Czekanie jest do bani, życie ucieka nam między palcami – powtarza. – Pięć Świąt musiało minąć, żebym zrozumiała że szczęście to nie ozdoby na choince, nie ciuchy ani torebki, nie kasa, nie facet. Szczęście to ja i moje życie tu i teraz. 

CDN Image may be NSFW.
Clik here to view.
4003400340_2cb94c9c3c_b

Photo by Ericson Smith/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Dlaczego nie należy słuchać kobiety kiedy mówi NIE

Kobiety mają swoje pragnienia. Chcą torebek, butów od Manolo albo chociaż Kazara, bycia wychudłą suką, i dzikiego pierwotnego seksu. Takiego gdzie zostaną wygięte, wykorzystane, z zaczerwienioną dupą i zerwanymi z te dupy stringami.

Kobiety chcą intymności, czułości, romantyzmu, oddania, kwiatów, czekolady w ilościach przemysłowych oraz buzi, które będzie trwało przez 15 minut a następnie zostaną delikatnie zaniesione do łóżka.

A, że te dwie oczekiwania stoją są ze sobą w sprzeczności? Witamy w świecie kobiet.

Przykład 1.

Kiedy „nie” znaczy „tak”

Najlepszy sposób na kobiety miał porucznik Dimitrij Rżewski. Porucznik Rżewski dowiedział, że żeby poznać laskę, trzeba do niej podejść (swobodnie i męsko), porozmawiać o pogodzie i przedstawić się.

Pewnego dnia spotkał więc dziewczę cudnej urody. Dziewczę spacerowało z psem. W oryginale był to pudel, ale biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy byłby to pewnie yorkshire terier. Podszedł więc do laski, z całej siły kopnął psa w dupę i zagaił: nisko leci. Chyba na deszcz… Nawiasem mówiąc, niech pani pozwoli się przedstawić: Porucznik Rżewski. 

Cham? Prostak? Kobiety wolą tych subtelnych i wrażliwych, co to płaczą na reklamach tamponów i zawsze traktują z szacunkiem?

Mężczyzna musi być czasami chamem. Zwłaszcza jeśli chce zaliczyć.

xxxx

Ta dziewczyna ma duże kocie, zielone oczy i ładnie wykrojone usta. Włosy? Trochę poniżej ramion. Ładna choć z lekką nadwagą, seksowna, choć nie zdzirowata, z tego typu co dużo gada, ale daje albo szybko i od razu, albo bardzo wolno jeśli nie w ogóle.

Lat 26, dobrze wykształcona, specjalistka od podatków, stan rozczarowania rodem męskim: głęboki i postępujący.

Urszula lubiła bawić się w strzelanie gumką od swoich stringów.

Nie raz, nie dwa i nie trzy zostawała z facetem sam na sam, pozwalała się rozebrać ujawniając swoje cycki, absolutnie pokonujące prawa grawitacji, jakże inne od sfalczałych cyców kobiet z którymi mieli do tej pory doczynienia, pokazywała swoje uda – nie tknięte właściwie przez cellulit a kiedy on osiągał największą erekcję w swoim życiu, kiedy był gotów dojść od trącenia go palcem w rzęsę, mówiła, “nie” dziękowała mu za towarzystwo i kazała wyjść.

I kiedy faktycznie wychodził była co najmniej kilka razy autentycznie rozczarowana.

Że to bez sensu?

Kobiety są bardzo proste. U nich “tak” znaczy “tak”, “nie” znaczy “tak”, “nie” znaczy “nie”, “nie” znaczy też “może”, ale może oznacza “tak” albo “nie”.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
11173559_10206799637179170_76657315_n
Dlaczego kobieta mówi „nie”, choć myśli „tak”? Bo może na przykład nie chcieć wyjść na łatwą, choć w rzeczywistości jest bardziej napalona od niego.

W końcu:

„Jak dama mówi nie, to znaczy może,

jak dama mówi może, to znaczy tak,

jak dama mówi tak, to już nie jest damą.”

Jeśli facet będzie kontynuować to zapunktuje. Jeśli przestanie, ona uzna go za ciotę i będzie rozczarowana. Kobiety nader wszystko (nawet nad czekoladę i możliwość żarcia co się chce, bez konsekwencji) pragną być bowiem ZDOBYWANE.

Nie chcą słuchać „czy mogę pocałować”, „czy masz ochotę”, „a co być chciała zaproponować”, ani nawet „czy mogłabyś mi uczynić ten zaszczyt”.

To znaczy oczywiście możesz, wszystko możesz, tylko się nie dziw. Mężczyzna tym się różni od chłopca że działa. Że ocenia ryzyko i wyciąga wnioski a następnie przystępuje do akcji.

Że nie jąka się, nie wkłada łap w kieszenie rurek, nie gładzi po wysmarowanej drogim balsamem brodzie, zastanawiając się co zrobić tylko bierze co chce.

Życie to decyzje, śmierć i podatki. Tylko tych ostatnich da się uniknąć.

Przykład 2.

Kiedy „tak” znaczy „nie”

Kobiety w relacji z mężczyzną zachowują się jak pięcioletnie dzieci. Próbują, naginają granice, szukają punktów oporu, płaczą, robią awantury i tupią pantofelkiem.

„Masz TAK zrobić.” „Nie wyjdziesz dzisiaj.” „Michał/Paweł/Sebastian, tak by się nie zachował”. „Dlaczego siedziałeś cały czas z kumplami na imprezie, zamiast rozmawiać z moimi przyjaciółmi, zachowywałeś się jak prostak”.

I biada temu facetowi, który dla świętego spokoju położy uszy po sobie.

Oczywiście, że będą niezadowolone.

Oczywiście, że będą go starały się wtedy upodlić takiego jeszcze bardziej. Dalej szukając granic. A później? A później puszczą się z jakimś troglodytą, który odpowiednio mocno złapie ją za włosy i każe skończyć z tym gadaniem, bo on ma ochotę tu i teraz. Ssij, nie pierdol.

Kobieta owszem może być noszona na rękach, ale od czasu do czasu dla zdrowia psychicznego oraz zyskania odpowiedniej dozy szacunku dla swojego faceta musi z tych rąk zlecieć i potłuc sobie wspomniany tyłek. Po to aby spojrzeć na niego z pełną zdziwienia miną i powiedzieć z wyrzutem AŁA.

Że to seksistowskie, ze w dojrzałych związkach czegoś takiego nie ma, że wszystko da się załatwić przez rozmowę? Oczywiście – masz taki krzyżyk na górze ekranu proszę naciśnij go i żyj dalej w swoim świecie pełnym złudzeń.

Poza tym ależ oczywiście, że nie istnieje „zawsze i wszystkie”, tak uogólniam i tak generalizuję.

Ale normalni ludzie muszą mówić „nie” jeśli coś im się nie podoba i mają na ten temat inne zdanie. Po prostu z pewnych rzeczy, które są dla ciebie ważne nie warto rezygnować. Jeśli tak zrobisz pod naciskiem tej drugiej osoby to stracisz szacunek do siebie. A wasz związek i tak się rozsypie.

Click to view slideshow.

Photo by Zahira/CC Flickr.com
Work by mando2003us/CC Flickr.com


Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Viewing all 97 articles
Browse latest View live