Okej. Pamiętasz Jakuba? Tego, co miał być zajebisty urodzinowy seks, który skończył się jakże haniebnym występkiem (o ironio) z taksiarzem? No więc Jakub, po tym jak zawalił swoją najlepszą noc życia, wielki cfaniak wannabe, nagle dostał olśnienia i zaczął się STARAĆ.
A dobrze wiemy jak to jest. Im ktoś bliżej, tym dalej odpycha. Ale przecież my jesteśmy głupie, naiwne. Wystarczy, że nam się parę ładnych gestów okaże i lgniemy jak muchy do gówna. Wszystkie chcemy być niedostępne, pieprzone kokietki, a podświadomie pragniemy tylko czułości, opieki, poczucia bezpieczeństwa i najlepiej jeszcze, żeby miał worek pieniędzy, brykał na białym rumaku, był błyskotliwy w każdej sytuacji i miał dużego/grubego fiuta.
Niestety Jakub taki, kurwa, był. A przynajmniej zaczął być..
Więc zaczęły się słodkie do zrzygania smsy.. Poranne budzenie.. Poranna kawa.. Poranny tost.. Poranna minetka. I najgorsze było to, że pozostał w tym wszystkim męskim osobnikiem, a nie ciotą, nad którą się zastanawiasz czy nie zamienić się z nią już na spódniczkę.
Wyobraź sobie moje wkurwienie na twarzy, kiedy oznajmił mi, że ustawił się z kumplami na Hell-o-ween. Ja świeżo po zakupach, rogi. Ogon – buttplug – na widok którego miałby wzwód tysiąclecia. Ale pomyślałam sobie “o niee, chuju, ja czekałam, to ty też sobie poczekasz.”
Poszłam zatem z koleżanką w miasto. Szybka runda taksą, które do końca życia kojarzyć będą mi się z jednym, ale wracamy na stare śmieci. Widziałeś, że znowu tą jebaną tęczę odbudowywują? Wchodzimy do baru, wszędzie chryzantemy, Maryjki, Jezusy, dynie, śmierdzi jak na cmentarzu. Jakieś małe zamieszanie przy barze.. Patrzę, Urbański promienieje z jakąś młodą dupą na ramieniu. On sztywny, ona się wygina. Wszyscy udają, ze ich nie widzą.
On już przed 50, ale jebany, zakonserwował się. Po drugim drinku robię zakład, że za pół godziny idę prosić go o telefon do przyjaciela. Niestety szybko się zmył. Standardowo, ona pierwsza, on bardzo ociągał się z zakładaniem szalika. Dopił alko i wyszedł. Ona oczywiście czekała na dole, ale przecież wyszli osobno, klasyk.
Koło drugiej wpakowałam pijaną koleżankę w taksę, taksiarz dostał adres i pojechali. Ja, sama, z drinkiem w ręku, na ławce przed klubem. Zimno mi było jak cholera, smutno mi się jakoś zrobiło, więc odpaliłam telefon, poscrollowałam chwilę i wpadłam na genialny pomysł. Poznałam niedawno współlokatorki Jakuba, a skoro nie są one mistrzyniami imprezowania, stwierdziłam, że na pewno któraś z nich będzie w domu, więc szybki ogar i jadę na Żoliborz, podjarana jak nastolatka.
Po drodze oczywiście zaczęłam się trochę stresować, że jadę na darmo pocałować klamkę za 35pln w jedną stronę, ale poszło w sumie gładko i pół godziny później leżałam w łóżku Jakuba. Tamte podekscytowane, jaką to jestem zajebistą dziewczyną, że Jakub padnie jak mnie zobaczy, że ostatnio tylko chodzi i gada o mnie, że widać, że się stara i w ogóle inny człowiek.
Dały mi święty spokój po jakiś 40 minutach. Jakuba nie spodziewałam się dosyć wcześniej w domu, więc w sumie odpaliłam sobie telewizję, na lajcie wzięłam prysznic, pogrzebałam mu w szafkach i.. tak, kurwa, wąchałam jego koszule.
Trochę zdziwiona, bo godzina była w miarę wczesna, usłyszłam, że przekręca się klucz w zamku, więc uciekłam pod kołdrę. Minęło sporo czasu, zanim przekroczył próg mieszkania. Coś do siebie na dodatek mamrotał i tłuk się w przedpokoju jak słoń.
Zaczęłam już z niego powoli polewać, ale mina mi zrzedła jak otworzyły się drzwi do pokoju.
Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam w łunie bijącej od ulicy, był długi włos blond, następnie smukła kobieca łydka. Później usłyszałam chichot.. Jej, kurwa chichot. Mlaskanie i jego dłonie na jej tyłku. Cały, kurwa, wszechświat momentalnie zjebał mi się na głowę. Zrobiło mi się niedobrze i gorąco. Trwało to sekundy, chociaż wydawało mi się, że zdążyłam sobie poukładać milion jebanych wersji na to, jak będzie wyglądała ta scena, kiedy ktoś zapali światło.
Zanim się obydwoje zorientowali, że coś jest nie tak, zdążyłam spokojnie usiąść na brzegu, założyć nogę na nogę i wytrzeć łzy. On zobaczył mnie pierwszy, jego mina automatycznie spowodowała, że ona się odwróciła. Oboje wyglądali jakby, kurwa, ducha zobaczyli.
Ona na mnie, na niego, on ciągle na mnie. chwila ciszy i pomimo całej galaktyki pieprzonych scen w głowie, jak rozrywam go na strzępy, spokojnym, lekko drżącym głosem mówię “cześć kochanie” i czekam na apokalipsę.
Z tego co działo się później, niewiele pamiętam, bo ona dostała jakiś spazmów, widziałam tylko jak się szamocze do wyjścia, zadaje mu dziesięć pytań na sekundę, na które on – pan alpha, kurwa, i omega – nagle nie ma żadnej odpowiedzi. Ja czekam. Czekam kurwa, nie wiem na co, ale tak na serio, to po prostu nie miałam ani fizycznie ani psychicznie siły podnieść się z jego pieprzonego łóżka, żeby wstać i wyjść.
Przez mgłę widziałam jak on, siada przy mnie i zaczyna coś mówić, zaczyna mnie dotykać, próbuje mnie przytulić, wymawia parę razy moje imię. Trzaska drzwiami, bo jego jebnięte wspólokatorki obudziły się i przyszły popatrzeć co się stało.
Mówi, mówi, chodzi po pokoju, w pewnym momencie widzę jego twarz przed sobą. Ja dalej na brzegu, on klęczy przede mną i tłumaczy coś bardzo szybko, bardzo chaotycznie. I wtedy ja, rozglądając się za swoimi rzeczami porozpierdalanymi po jego pokoju, kładę mu rękę na ramieniu, patrzę się mu prosto w oczy i mówię:- nie martw się Jakub, jesteśmy kwita. Spałam z Twoim kumplem.
I moje ostatnie słowa w tym tekście są namiastką kolejnej części wyznań suki.
